Nareszcie mamy polską wersję Bridget Jones! Jest co prawda szczuplejsza, mniej pechowa i znacznie bardziej czarująca od wspomnianej wyżej bohaterki, ale swoimi przygodami dorównuje jej bez problemu. Zapraszam Was dziś nad polskie morze. Poczujcie zbliżające się wielkimi krokami lato i trzymajcie kciuki za Bogumiłę (w skrócie zwaną Bo), żeby znalazła miłość i przede wszystkim – swoje miejsce w życiu.
Bo jest dziewczyną pełną kompleksów, ciut większych gabarytów, posiadającą życiowy bagaż doświadczeń. Ma nadzieję, że zaplanowany przez nią wyjazd nad Morze Bałtyckie okaże się przełomowy dla związku z przystojnym Rafałem. Niestety, nic nie przebiega po jej myśli. Na wymarzone wakacje jedzie sama, gdyż ukochany oznajmia (telefonicznie!), że związał się z jej koleżanką. Skrzywdzona Bo postanawia wyleczyć złamane serce i mimo niesprzyjających okoliczności, wykorzystać wczasy najlepiej jak tylko się da. Szybko poznaje Waldemara – samotnego mężczyznę z synem. Gdy już się jej wydaje, że znalazła swoje szczęście, mężczyzna po wspólnie spędzonej nocy, wyjeżdża bez słowa… Nie dane jest jej jednak spędzić urlopu w samotności, gdyż na horyzoncie pojawia się Karol, który motywuje ją do zmian w życiu. Z kolei poznana Gudrun, która początkowo wydaje się dobrą wróżką i przyjaciółką idealną powoli odkrywa swoje (nie do końca czyste) zamiary. Co wyniknie z tej znajomości?
Przy nim, tam nad morzem, poczułam się jak statek, który sam, a nie przypadkowo, jak dotąd sądziłam, osiadł na mieliźnie i chociaż źle się na niej czuł, to nie starał się ratować. Byłam takim cięgle niezadowolonym z siebie statkiem który szukał przysłowiowej “dziury w całym”, i dlatego postanowiłam moje przemyślenia wprowadzać powoli w czyn.
“Marzenia na agrafce” to ciekawy portret współczesnej, zakompleksionej młodej kobiety. Bo przemawia głosem niepewnych, wycofanych i zagubionych kobiet, które mają problem z wymaganiami stawianymi przez współczesny świat. Autorka trafnie opisuje wewnętrzne rozterki głównej bohaterki dzięki czemu każda Czytelniczka może poczuć na “własnej skórze” wszelkie stany emocjonalne Bogusi. Ta ciepła powieść pokazuje, że jeśli się tylko chce to nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli się czego bardzo pragnie to cały wszechświat będzie sprzyjał. Barbara Spychalska-Granica daje nadzieję wszystkim kobietom, które nie noszą ubrań w rozmiarze S, na szczęśliwe życie i pełne zadowolenie z siebie. Przekonuje, że z pozoru nieszczęśliwy zbieg wydarzeń można przekuć na coś naprawdę dobrego i pozytywnego. Także be happy!
Na koniec nie sposób nie wspomnieć o szacie graficznej “Marzeń na agrafce”. Bardzo ładna, kolorowa i oryginalna okładka, z motywem agrafki, która gości również przy każdym nowym rozdziale, stanowi ciekawy element spajający utwór. Pokazuje, że książka została zaprojektowana i wydana w przemyślany sposób, z dbałością o najmniejszy szczegół. Na pewno się Wam spodoba.
Czasami zdarzenie, z pozoru bez znaczenia, lub napotkana osoba potrafią odmienić nasze życie. Wystarczy tylko chcieć to zauważyć…
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu: