Ameryka w umyśle wielu z nas jawi się jako kraj mlekiem i miodem płynący. Czy aby na pewno mamy rację? Bill Bryson – znany podróżnik zabiera nas w samochodową podróż po tym fascynującym i pełnym kontrastów kontynencie.
Bill Bryson wyjechał z małego miasteczka w stanie Iowa i po dziesięciu latach spędzonych w Anglii postanowił wybrać się do domu, który okazuje się dla niego… obcym krajem. Bryson pokonał prawie 14 000 mil na terenie USA – podróżował od Południa po Dziki Zachód.
Samochodem przez świat
Z książki Zaginiony kontynent, opisu samochowej podróży autora po Stanach dowiedziałam się wielu rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Zauroczyła mnie zielona Atlanta, poczułam dreszcz na plecach na ulicach Filadelfii. Bryson nie ubarwia Ameryki na siłę, pokazuje ją taką, jaka jest. A często bywa smutna, szara i brudna.
Podróże małe i duże
Zaginiony Kontynent z pewnością spodoba się wielbicielom zarówno Ameryki, jak i książek podróżniczych. Jeśli planujecie wybrać się w podróż do Ameryki warto sięgnąć po tę pozycję, bo znajdziecie w niej wiele ciekawostek i faktów, o których zwykłe przewodniki milczą jak zaklęte. Przewodnik ten ma jednak drobne wady, m.in. jest w nim zbyt dużo anegdotek, przez które czyta się wolniej i lektura szybciej się nuży. Spokojnie można sobie część z nich odpuścić i książka nic by na tym nie straciła. Drugi minus w mojej ocenie to zbyt duża liczna stron. Gdyby Zaginiony kontynent trochę skrócić, mniej by ważył i z powodzeniem można by go wziąć do torby w podróż. Przy obecnej grubości jednak do tego nie zachęca…
Mimo wszystko uważam jednak, że warto pokusić się o lekturę tej pozycji, ponieważ Bryson posiada niepowtarzalne poczucie humoru, które możecie już znać z
Herbatki o piątej. Patrzy krytycznie i bardzo wnikliwie na świat, przy czym nie brakuje mu ironii i ciętych ripost.
Za książkę do recenzji dziękujemy Wydawnictwu:
Komentarze
komentarze
Podróży nie planuję /nierealne/, ale do książki chętnie zajrzę, jak do niej dotrę.