Mam dla was kolejną znakomitą książkę. Wciąga, zastanawia, ale przede wszystkim zaskakuje, zwłaszcza na ostatnich stronach. Poznajcie tytuł „Sekrety domu wśród róż” Sylwii Michniewicz.
Kiedy zaczęłam ją czytać, spodziewałam się lekkiej powieści obyczajowej. Jednak wraz z rozwojem fabuły zaczął pojawiać się dreszczyk emocji i pewne elementy kryminalne. Mimo to największą niespodzianką był dla mnie finał. Jestem przekonana, że nikt nie będzie w stanie go zgadnąć. Tutaj autorka wspięła się na wyżyny, jeśli chodzi o zaskoczenie czytelnika.
O czym jest powieść „Sekrety domu wśród róż”?
Na pierwszym planie mamy Martę. Chociaż okres studiów ma już dawno za sobą, nadal nie szuka stałej pracy. Chce być wolna i niezależna. Nie ma problemów z nagłą zmianą planów i pozostawieniem wszystkiego za sobą. Jej dobytek stanowi jedna walizka. Kiedy więc nadarza się okazja tymczasowej pracy w Belgii, nie waha się ani chwili. Pakuje się, by kilkadziesiąt godzin później rozpocząć pracę jako gosposia na odludziu w posiadłości arystokratów.
Kiedy tylko wdraża się w swoje nowe obowiązki, odkrywa, że specyficzna rodzina ma nie tylko dziwne przyzwyczajenia, ale i mnóstwo tajemnic. We dworze jest apodyktyczna seniorka, dość sympatyczny baron, jego żona z depresją i kilkuletni syn. Marta słyszy niepokojące dźwięki, widzi upiorne uśmiechy i groźne spojrzenia. Nic dziwnego, że momentami czuje się w nowym miejscu mało komfortowo.
Moje spostrzeżenia
Książkę cechuje przyjemny w odbiorze język i czyta się ją bardzo szybko. Po pierwszych rozdziałach miałam poczucie, że mniej więcej wiem, jak potoczy się akcja. Jak się później okazało, wcale nie. Co rusz autorka dokłada kolejny kawałek układanki i dopiero po ułożeniu ostatniego puzzle dają cały obraz. Momentami spokojna akcja gwałtownie nabiera tempa, by za chwilę pozostawić nas w konsternacji. Jeśli lubicie książki nietuzinkowe i oryginalne, to ten tytuł z pewnością przypadnie wam do gustu.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: