Lubię czasami sięgnąć po lżejsze powieści z pogranicza young i new adult, w związku z tym postanowiłam przeczytać „Dręczyciela”. Nie spodziewałam się jednak, że dostanę tak wciągającą i dającą do myślenia historię. Czego możecie spodziewać się po tej książce? Przekonajcie się sami.
Tate i Jared przyjaźnili się od lat, byli nierozłączni praktycznie od momentu, gdy dziewczyna wprowadziła się do domu obok. Jednak, gdy mieli po 14 lat, coś niespodziewanie się zepsuło. Jared wrócił wówczas z wakacji spędzanych u ojca i nagle, po prostu z dnia na dzień, zaczął dręczyć dziewczynę. Utrudniał jej życie na każdym kroku. Rok przed zakończeniem szkoły średniej, Tate postanowiła wyjechać do Paryża. Spędziła tam cały rok szkolny. Powróciła odmieniona, silniejsza, zdecydowana. Już nie jest tą zaszczutą, przerażoną dziewczynką, lecz znającą swoją wartość młodą kobietą. Przed nią już tylko ostatnia klasa szkoły średniej. Jednak trzeba ją przetrwać a walka z przeciwnikiem okazuje się być nierówna, wszak ma on przewagę, znając jej największe sekrety, wiedząc gdzie uderzyć, by najmocniej zabolało. Jednak największą zagadką okazują się być tajemnice i motywy kierujące chłopakiem.
Był czas, kiedy cieszyłam się, że poświęca mi całą swoją uwagę. I choć bardzo mi zależało, żeby zostawił mnie w spokoju, podobało mi się jednocześnie jego ewidentne zaskoczenie. Podobał mi się sposób, w jaki na mnie teraz patrzył. Ale zaraz potem przypomniałam sobie, że go przecież nienawidzę.
Historię Tate i Jareda czyta się przyjemnie. Jest w niej miejsce zarówno na humor, dramaty nękające młodych ludzi, ich rodziny czy przyjaciół, przyjaźń, młodzieńczą miłość, jak i na nieco namiętności. Szczególnie to ostatnie jest podane w sposób smaczny, określiłabym nawet grzeczny, gdyż w dużej mierze powieść skierowana jest do młodzieży. Fabuła skonstruowana jest w sposób zaciekawiający czytelnika. Stopniowe budowanie napięcia, ujawniane kolejne informacje, małymi kroczkami rozjaśniające sytuację oraz wyjaśniające motywy postępowania Jareda i nagle wielkie bum, kiedy to tajemnica chłopaka zostaje wyjaśniona. Na ten moment czeka się szczególnie.
Zabawnie i wzruszająco
Historia wciąga tak bardzo, że trudno odłożyć ją na bok i zrobić przerwę lub iść spać. Postać Jareda i długo nieznane motywy jego postępowania, ani trochę w tym nie pomagają. Czytając, chce się wiedzieć jak najszybciej, co było przyczyną konfliktu pomiędzy tą dwójką. Tym sposobem przeczytanie książki zajmuje bardzo mało czasu, mimo ponad 320 stron pisanych dość drobnym drukiem. Dialogi pomiędzy bohaterami, w tym ich słowne utarczki, nie raz są bardzo zabawne, zdarza się jednak również nimi wzruszyć.
Autorce nie udało się uniknąć powielania pewnych, oklepanych wręcz, tematów. Historia momentami jest wręcz nieco naciągana, a ostatnią opinią, jaką można o niej powiedzieć, to, że jest oryginalna. Mimo to, byłam zaskoczona przyjemnością, jaką sprawiło mi jej czytanie.
Jeśli miałabym umieścić „Dręczyciela” w konkretnym gatunku, to wstawiłabym go gdzieś pomiędzy young adult a new adult. Penelope Douglas za swoich bohaterów przyjęła postaci stojące u progu dorosłości, kończące szkołę średnią, gdyż mają po 18 lat. Znajdziecie tutaj zarówno wątki obyczajowe, dramatyczne historie, jak i romans.
„Dręczyciela” poleciłabym czytelnikom, którzy polubili historie pisane przez Jessikę Sorensen, między innymi serię „Przypadki”. Styl pisania Penelope Douglas, poruszana w powieści problematyka czy też budowanie napięcia, przypominają nieco styl właśnie Sorensen. Bardzo lubię tę autorkę i jej książki, być może, dlatego „Dręczyciel” szybko przypadł mi do gustu.
Jeśli zainteresowała Was ta historia, śpieszę donieść, że książka Penelope Douglas jest dopiero pierwszą z serii Fall Away. Następna w kolejce jest ta sama historia, jednak pokazana z perspektywy Jareda. O ile czasami pisanie z punktu widzenia drugiego bohatera tej samej historii wydaje się być naciągane, o tyle w tym przypadku wydaje się być strzałem w dziesiątkę. W rzeczywistości to jego historia jest dużo bardziej intrygująca i interesująca, niż Tate, więc myślę, że po lekturze „Dręczyciela” wielu z Was będzie niecierpliwie czekało właśnie na tę część.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu