Lubicie namiętne romanse, w których napięcie między bohaterami jest wyczuwalne niemalże od początku? Jeśli tak, to sięgnijcie po książkę „Icebreaker” Hannah Grace. Emocji nie brakuje i będziecie śledzić akcję z wypiekami na twarzy.nuj
W tej powieści mamy wciągającą fabułę, ogromną ilość błyskotliwych dialogów ze szczyptą poczucia humoru i oczywiście szybko nabierający tempa romans. A wszystko to dzieje się w świecie sportu, gdzie każdy dąży do doskonałości i trzeba walczyć z własnymi słabościami.
Kogo mamy na pierwszym planie?
Anastazja jest łyżwiarką figurową, która marzy o tym, by pewnego dnia wystartować na olimpiadzie. Trenowała od dziecka, uzyskała stypendium sportowe i wierzy, że dzięki swojej ciężkiej pracy pewnego dnia uda jej się zrealizować cel. Wszystko w swoim życiu starannie planuje i wpisuje do kalendarza.
Nathan jest kapitanem uczelnianej drużyny hokeja. Czuje na sobie presję i chce, by drużyna zdobyła mistrzostwo. Jest odpowiedzialny za zawodników, dlatego wspiera ich nie tylko na lodzie, ale i prywatnie, nieraz poświęcając samego siebie.
I łyżwiarze i hokejarze mają bardzo napięty grafik. Trenują intensywnie, aż na jednym z dwóch lodowisk dochodzi do awarii i zostaje wyłączone z użytku. To oznacza, że muszą dzielić się jednym lodowiskiem, co wydaje się niewykonalne. Między dwiema grupami od razu panuje wrogość i nic nie wskazuje na to, że mogliby się dogadać…
„Icebreaker” – nie taki zwykły romans
W tej powieści jest bardzo wyraźny motyw „hate-lovers”. Po raz kolejny okazuje się, że miłość od nienawiści dzieli dość cienka granica. Rywalizację i niechęć zastępuje pożądanie i namiętność. Mamy więc pikantny i gorący romans. Jednak oprócz tego znajdziemy znacznie więcej. Ukazane są w niej także cienie i blaski życia sportowców, ogrom ich poświęcenia i dążenie do samorozwoju. W miarę rozwoju fabuły czytelnik coraz bardziej się angażuje i jest ciekawy, co będzie dalej.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: