
„Fotografia podróżnicza” Scotta Kelby’ego to rodzaj ekspedycji uznanego fotografika wraz z czytelnikiem. Podczas wyprawy przemierzamy zróżnicowane tereny ekstrahując z nich wyjątkowe – pod kątem emocji, ale i parametrów technicznych – ujęcia.
Generalizując, wszyscy robimy zdjęcia. Już od wielu lat świat mediów społecznościowych wyraża się między innymi poprzez osławione selfie nie wymagające obecności II osoby – fotografa. Utrwalamy niemalże wszystko. Siebie, bliskich nam ludzi czy przeciwnie, osoby przypadkowe, sytuacje i okoliczności. Obrazy niejednokrotnie zastępują treści, bowiem są uniwersalnym nośnikiem informacji, zrozumiałym w każdym języku. Zdjęcia przechowują emocje, toteż często nie zwracamy uwagi na to, co wydawać mogłoby nam się niuansami – odpowiednie kadrowanie, koncepcje ujęcia, światło bądź żonglowanie ustawieniami technicznymi sprzętu.
Kelby fotograficzny tour z czytelnikiem rozpoczyna od podstaw, które mogą nieco zaskoczyć – nie wydawałyby się tak istotne, jak są w rzeczywistości. Wskazuje miejsca w sieci, od których warto rozpocząć rekonesans w zależności od konkretnego kraju, miasta bądź terenu, w którym zamierzamy fotografować. Wskazuje, dokąd warto udać się w poszukiwaniu imponujących ujęć, kogo warto pytać o ciekawostki danego regionu. Podpowiada, co uwieczniać i w jaki sposób formalnie zaplanować to, co chcielibyśmy uchwycić.
Diabeł tkwi w szczegółach
”W pięknym świetle wszystko wygląda lepiej Produkty, potrawy i ludzie prezentują się najpiękniej w miękkim, cudownym świetle – i nie inaczej jest ze scenami napotykanymi w podróży. Fotografie robione w samo południe, z ostrymi cieniami i spłowiałymi kolorami, raczej nie będą należeć do najbardziej udanych. Z tego względu warto robić zdjęcia bardzo wcześnie, zanim jeszcze słońce na dobre wstanie lub kiedy wciąż znajduje się nisko nad horyzontem (co oczywiście dzieje się też o zachodzie). Możesz wtedy liczyć na światło, w którym wszystko wygląda korzystniej.”
Brzmi trywialnie? Jeśli formuły dotyczące ostrości i historii utrwalanych w kadrze wydają się nie wnoszącymi nowości uwagami, z przyjemnością donoszę, iż w miarę zgłębiania treści przewodnika, lektura staje się naszpikowana informacjami technicznymi. Wchodzimy w zakamarki wiedzy specjalistycznej. Kelby wyjaśnia tryby fotografowania – choćby w zależności od utrwalania portretów lub krajobrazów. Czytamy o czułości matrycy, naświetlaniu, czy czasie ekspozycji. Operując na przykładach poznajemy, jaką wartość przysłony ustawiać lub w jaki sposób bieżąco sprawdzać ostrość zdjęcia. Dlaczego nie używać lampy błyskowej? Który obiektyw wybrać?
Podejście kompleksowe
Gdy już wyczerpiemy temat samego aparatu, w holistycznym podejściu autora uzyskamy wskazówki dotyczące akcesoriów i aplikacji, które okażą się być pożądane w naszej pracy. Co więcej, po zaopatrzeniu w informacje techniczne, przychodzi czas na omówienie kompozycji poszczególnych ujęć. Jak kadrować portrety lub ustawiać linię horyzontu? w jaki sposób najkorzystniej uchwycić detale bądź potężne budowle? Na czym polega reguła trójpodziału? Wraz z Kirbym odbywamy podróż zarówno dzienną, jak i nocną. Plenerową, zamkniętą w urbanistycznych bryłach, skupioną na przedmiotach, czy utrwalającą ludzi. Jest zarówno statycznie, jak i dynamicznie. Nie brakuje podpowiedzi dotyczących fotografii mobilnej oraz informacji, czego warto unikać. Ubezpieczenie sprzętu? Photoshop i Lightroom? Także te tematy nie pozostaną bez echa.
„Fotografia podróżnicza” stanowi prawdziwą encyklopedię wiedzy fotograficznej. Pozwala uzbroić się w ten rodzaj wiedzy, który szybko jesteśmy w stanie zweryfikować i wcielić w życie.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: