Druciarz Galaktyki Philipa K. Dicka to powieść z pogranicza science fiction i fantasy. Jeśli oczekujecie lektury teoretycznie prostej w treści, a zarazem skrajnie irracjonalnej i inspirującej, którą należałoby nie tyle przeczytać, co poczuć, zdecydowanie lepiej trafić nie mogliście!
Świat ewoluował w niebezpiecznym, a jednocześnie jedynym dopuszczalnym kierunku. Na pohybel jednostce powstała super organizacja państwowa gwarantująca obywatelom potężną inflację, inwigilację oraz skrajną unifikację.
Demoniczna przyszłość
Niestety, przytłaczające poczucie bezsensu wykańcza Joego Fernwrighta. W jałowej egzystencji sprowadza swoje życie do uczestnictwa w międzynarodowej grze online, zabijając tym samym czas w oczekiwaniu na nienadchodzące zlecenia zawodowe. Całe szczęście na podorędziu ma także podnoszące na duchu fantazje o samobójstwie. Z maligny i otchłani depresji zdaje się uratować Joego istota zwana Glimmurgiem. Wybawca za horrendalną sumę pieniędzy proponuje bohaterowi podróż na Planetę Oracza w celu wsparcia misji wydobycia legendarnej, zatopionej katedry Heldscalli.
„Wielka sprawa”
Okazuje się, że Joe nie będzie jedynym członkiem kosmicznej wyprawy. Co więcej, legendarna księga Kalendów przepowiada, że międzygatunkowa wyprawa jest z góry skazana na porażkę…
„- Kup – poradziła Mali.
– Proszę?
– Kup tę książkę.
– Znasz ją? Co to za książka?
Mali odparła z niezmordowaną cierpliwością:
– W tym świecie istnieje tylko jedna książka.
– Mówiąc „świat”, masz na myśli tę planetę czy w szerszym sensie tego sło…
– Na Planecie Oracza – oświadczyła Mali – istnieje tylko ta jedna książka/
– Czy ludzie nie są znudzeni?
– Jej treść się zmienia. – Mali podała szpidlowi dziesięciocentówkę, którą przyjął z wdzięcznością; dostała książkę i przekazała ją Joemu.
– Joe obejrzał i stwierdził:
– Nie ma tytułu. Ani autora.
– Pisze ją – mówiła Mali, gdy szli w kierunku budynków kosmoportu – grupa stworzeń czy bytów… nie zmam po angielsku… które rejestrują wszystkie zdarzenia na Planecie Oracza. Wszystkie. Wielkie i małe.
– Czyli to gazeta.
Mali przystanęła. Odwróciła się ku niemu, w jej oczach płonęła bezsilna złość.
– Najpierw zostaje wszystko spisane – zaczęła, siląc się na spokój. – Kalendzi snują opowieść, umieszczają ją w wiecznie zmieniającej się księdze bez tytułu i w końcu to się wydarza w rzeczywistości.
– Przepowiednie – zauważył Joe.
– Tu rodzi się pytanie, co jest przyczyną, a co skutkiem.”
Niespokojny umysł
Bez wątpienia Druciarz Galaktyki stanowi historię poza wszelkimi granicami. Prócz doskonałej, nieokiełznanej wyobraźni Dicka zaprzęgniętej do stworzenia opowieści, groteska i humor sytuacyjny obezwładniają. Jednak lektura oferuje znacznie więcej, bowiem mnoży iskry – zapalniki do rozważań filozoficznych i religijnych. Nie bez kozery istotnym wątkiem jest pojawiająca się postać Fausta. Niemal całej podróży czytelnika towarzyszą rozmyślania nad materią i antymaterią, podczas gdy w tle rozbrzmiewa jedna z symfonii Mahlera. Reasumując: czego chcieć więcej?
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu:
3 Replies to “Druciarz Galaktyki – Philip K. Dick”