Kiedy jeszcze byłam studentką, chodziłam na zajęcia z języka włoskiego. Chociaż mój talent do języków obcych jest nieco wątpliwy, to mam teraz szczególny sentyment do Włoch, dlatego z przyjemnością sięgnęłam po książkę „Stolik dla dwojga. Włoskie miasta i miasteczka” Agnieszki Tiutiunik i Przemysława Pozowskiego.
Kiedy tylko zaczęłam przeglądać zdjęcia i opisy, wiedziałam, że autorzy uwielbiają Italię. Ich pasję widać właściwie od razu. Jestem pewna, że nawet jeśli nie braliście tego pod uwagę, to następne wakacje będziecie chcieli spędzić właśnie we Włoszech. Mało tego, zdecydujecie się przemierzać ten kraj poza utartym szlakiem. A to dlatego, że naliczyłam blisko 100 miejscowości, o jakich autorzy szczegółowo opowiadają. Co może zaoferować ten tytuł?
Kierunek Włochy!
Autorzy zwiedzili malownicze miejscowości w całym kraju, a książka jest swego rodzaju zbiorem wspomnień z ich podróży. Dzięki temu możemy dowiedzieć się co nieco o atrakcyjnych miejscach w innych miastach niż doskonale znane Rzym czy Wenecja. Im oczywiście też poświęcono po kilka stron, ale jest to tylko ułamek tego, co znajdziemy w środku. Calascio, Chieti, Rawenna, Triest, czy Turyn to zaledwie parę miejscowości, jakie poznamy.
Każda strona obfituje w mnóstwo zdjęć i przydatnych informacji, na przykład dotyczących tego, gdzie zaparkujemy i jakie restauracje odwiedzić. Są też ciekawostki na temat historii zabytków. To, co mi się spodobało to dużo osobistych obserwacji, anegdot i poczucia humoru.
„Stolik dla dwojga. Włoskie miasta i miasteczka” – dlaczego warto?
Atutów tego tytułu jest sporo, począwszy od pięknej oprawy po ogrom informacji. Jednak to, co mi spodobało się najbardziej, to pewna autentyczność. Nie jest to klasyczny przewodnik turystyczny, bo przypomina świetnie napisany reportaż, dlatego jak najbardziej mogę go polecić.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: