Do czego może doprowadzić przypadkowe wpadnięcie na siebie w hotelowym lobby i wspólne utknięcie pomiędzy piętrami w zepsutej windzie? Czy każde niespodziewane zdarzenie jest na pewno przypadkiem, a może to właśnie przeznaczenie? Przekonajcie się sami.
Dwudziestotrzyletnia Grace Hamilton studiuje prawo korporacyjne na uniwersytecie w Waszyngtonie. Ma idealnie poukładane, dokładnie zaplanowane życie. Kontrola to jej drugie imię. Dziewczyna przyjeżdża na Międzynarodowy Zjazd Studentów Prawa odbywający się w słynnym hotelu Bellagio w Las Vegas. W tym samym hotelu odbywają się równolegle Targi Branży Erotycznej. W hotelowym lobby Grace wpada na Carsona Stingera, nieziemsko przystojnego mężczyznę, który natychmiast wpada jej w oko. Zauroczenie jest jednak chwilowe, bańka pryska w momencie, gdy Grace odczytuje na jego identyfikatorze informację „Carson Stinger, aktor heteroseksualny, Targi Branży Erotycznej”. To przypadkowe spotkanie kończy się złośliwą wymianą zdań. Mimo niechęci do Carsona, Grace nie potrafi przestać o nim myśleć. Kiedy przypadkowo trafiają razem do windy, żadne z nich nie spodziewa się, że będą musieli spędzić w swoim towarzystwie aż 2h z powodu awarii dźwigu. Kolejna złośliwa wymiana zdań przeradza się w szaleńczy pocałunek i umowę spędzenia wspólnego weekendu bez zobowiązań. Mimo, że tak odmienni, spędzają wspaniały weekend pełen wrażeń, który każdemu z nich pozostawił ważną naukę na przyszłość. Choć oboje wiedzieli, że te chwile to coś więcej niż przelotny romans, każde poszło w swoją stronę. Grace postanawia robić to, co zawsze pragnęła, czyli zostać prokuratorem, a Carson porzuca dotychczasowy zawód aktora porno i zostaje komandosem w marynarce wojennej. Los chce, że znów przypadkiem (a może to jednak przeznaczenie) spotykają się po pięciu latach. Zupełnie inni, z bagażem życiowych doświadczeń. Ale czy to, co ich połączyło, jest w nich nadal? Przekonajcie się sami.
Niekiedy człowiek nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że coś jest z nim nie tak, póki nie zjawi się ktoś, kto go zmieni i sprawi, że nagle zapragnie czegoś więcej.
Mia Sheridan, Stinger. Żądło namiętności
Na początek muszę się przyczepić do tytułu. Niestety niektóre książki nie powinny mieć tłumaczonych tytułów i tak jest właśnie w tym przypadku. Wystarczyło zostawić tytuł oryginału i nie dodawać drugiego członu „Żądło namiętności”. Z tego powodu książka wydaje się być jakimś tanim harlequinem, a do takich bym zdecydowanie jej nie zaliczyła. Jeśli szukacie typowego erotyku, to źle trafiliście. Erotyzmu, co prawda, tutaj nie brakuje, ale nie jest on podstawą historii, lecz tłem dla ciekawych lub ważnych wydarzeń. Sama powieść, nie dość, że porusza ważne i jednocześnie trudne tematy, m.in. handel ludźmi to niesie ze sobą przesłanie, by zawsze iść za głosem serca. Wszystkie wątki ( w tym wątek sensacyjny) zostały znakomicie wplecione w całą historię, nie ma niezrozumiałych czy niewyjaśnionych sytuacji, dziwnych przeskoków akcji czy też nagle urywających się motywów.
Tych dwojga i ich perypetii po prostu nie da się nie lubić. Autorka tak znakomicie opisała romans tej pary, że chemię między nimi czuć już z daleka. Bije po prostu z każdej strony książki. Gorące sceny w hotelowym pokoju, wzruszające rozmowy i szczere wyznania tylko to podkreślają. Cała historia jest bardzo realistyczna i mogłaby się wydarzyć naprawdę. Jest gorąco, namiętnie, wesoło, ale i momentami smutno czy tragicznie. Cały wachlarz emocji, trudnych wyborów i moralnych dylematów w jednej książce. Mia Sheridan nie szczędzi nam niczego.
Powinnam była uciekać z hotelu gdzie pieprz rośnie w chwili, kiedy go znów zobaczyłam: umięśnionego, męskiego, pięknego. Był diabłem wcielonym. Czasami słodkim, zabawnym diabłem, to fakt. Ale czy nie taki był właśnie sam Lucyfer? Wabił człowieka w ten sposób, sprawiał, że było się gotowym zaprzedać własną duszę, żeby tylko móc choć raz zakosztować tych grzesznych ust, a on wtedy na dokładkę uśmiechał się i pokazywał ten swój cholerny dołeczek.
Mia Sheridan, Stinger. Żądło namiętności
Znakomitym pomysłem ze strony autorki, było poprowadzenie narracji z perspektywy zarówno Grace, jak i Carsona. Dzięki temu wiemy, co działo się z nimi od czasu rozstania w hotelowym pokoju po wspólnie spędzonym namiętnym weekendzie, a wydarzenia te są kluczowe w odniesieniu do całości historii. Czytelnik może poznać myśli bohaterów czy też dylematy, jakie mieli po rozstaniu, w związku ze swoimi życiowymi planami. Małym minusem jest dla mnie zakończenie. Uważam, że zostało nieco spłycone w stosunku do bardzo rozwiniętej pierwszej i drugiej części książki. Mam w związku z tym lekki niedosyt. Zdecydowanie jego rozwinięcie przysłużyłoby się całości historii.
Mia Sheridan zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Po prostu po tym tytule (znów do niego wrócę) i opisie okładkowym, nie spodziewałam się aż tak dobrej historii. Książkę przeczytałam w jeden dzień i przyznam, że trudno było się z nią rozstać zarówno w trakcie, gdy musiałam ją na chwilę odłożyć, a także po jej zakończeniu. Trafia zdecydowanie na półkę „ulubione” i na pewno jeszcze nie raz wrócę do niej. Chętnie sięgnę również po inne tytuły tej pisarki.
Czasami ratunek oznacza, że ktoś cię uwolni z ciemnego pokoju bez okien albo wyciągnie z płonącego budynku. Ale znacznie częściej oznacza ratunek od samego siebie, a także to, że warto otworzyć się na miłość, bo miłość wcale nie jest bajką.
Mia Sheridan, Stinger. Żądło namiętności
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Septem