Stacja miłość to debiut literacki Zoe Folbigg, o którym jest głośno od dłuższego czasu. Udało mi się przeczytać ją przedpremierowo i spisać swoje przemyślenia. Co myślę o książce, której historia opiera się na faktach?
Para z Pociągu?
Żałuję, że nie siedzę naprzeciwko niego, żeby sprawdzić, czy jego dusza jest równie piękna z tej perspektywy.
Przystanek: Stacja miłość
Jak potoczą się losu Pary z Pociągu? Tego Wam nie zdradzę, musicie sięgnąć po książkę. W tej historii o utraconych okazjach i znalezieniu miłości w nietypowym miejscu ważny jest ogólny wydźwięk całej historii. Stacja miłość ma za zadanie podnosić na duchu, przywracać wiarę w znalezienie miłości i zachęcić do podejmowania ryzyka i odpowiedzialności za swój los.
Minusem Stacji miłość jest w moim odczuciu wprowadzenie trzecioosobowej narracji. Skoro historia jest oparta na prawdziwych wydarzeniach, to lepszym rozwiązaniem byłoby zastosowanie narracji pierwszoosobowej żeby czytelnik mógł lepiej poznać świat wewnętrzy bohaterki, jej myśli i uczucia. Trzecioosobowy narrator nie odda tak dobrze tych rzeczy. Przez to nie mogłam w pełni wczuć się w romantyczny, z założenia, klimat książki.
Plus za okładkę, która jak najbardziej pasuje do historii o znalezieniu prawdziwej miłości. Okładka jest także znakomitym odbiciem historii z książki, mniej więcej tak wyobrażałam sobie głównych bohaterów. Przyciąga wzrok i dzięki temu czytelnik chętnie po nią sięgnie. Stacja miłość to pozycja obowiązkowa dla wszystkich romantyczek i wielbicielek romansów.
Premiera książki – 29 stycznia 2020 roku.
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy Wydawnictwu:
Sądzę, że chyba się skuszę…