Portal do Kerberosu słabnie z każdą chwilą, a na ziemię przedostaje się coraz więcej potworów. Czy Nicole i reszta drużyny Elementals zdoła ocalić świat? Czy staną im na przeszkodzie wzajemne pogmatwane relacje?
W tej części, w przeciwieństwie do Proroctwa cieni, członkowie drużyny Elementals zmagają się z kilkoma zadaniami, które wyznaczyli im greccy bogowie. Ponadto Nicole dowiaduje się kto jest jej prawdziwym ojcem, a Blake zrywa z Danielle. Czy zrobił to dla Nicole? Jakie zadania postawiła przed grupką nastolatków elita Panteonu?
Przeszliśmy razem wystarczająco wiele, bym wiedział, że mogę ci ufać.
Podróż śladami Odyseusza
Nicole, Blake, Danielle, Kate i Chris muszą ruszyć śladami Odyseusza, aby zebrać tajemnicze składniki, które pomogą im w unicestwieniu istot sprzymierzonych z Tytanami. Czy przeżyją niebezpieczną wyprawę w głąb greckich wierzeń? Co okaże się prawdą, a co mitem? Michelle Madow po raz kolejny stawia przed czytelnikami trudne pytania. Czy lepiej poświęcić życie kilku osób, aby uratować wiele istnień? Czy zawarte przyjaźnie będą cokolwiek znaczyły w obliczu prawdziwego niebezpieczeństwa? I jak długo Nicole uda się utrzymać jej sekret w tajemnicy?
Żadne z nich nie zdawało sobie sprawy z mojej mocy – z tego, że potrafię dotykiem również zabić. W ten właśnie sposób unicestwiłam harpię. Ścignęłam czarną magię, dotknęłam bestii i posłałam energię do jej ciała, co zabiło ją w ułamku sekundy.
Wszyscy myśleli, że harpia umarła, bo wbiłam w nią stalagmit. I nigdy nie powinni dowiedzieć się prawdy. Bo używanie czarnej energii… jest zakazane. Gdyby ktoś dowiedział się, co potrafię, odebrano by mi moją moc. Albo jeszcze gorzej…
Czy uda się ocalić świat?
Prawdopodobnie tak. Fabuła tej serii jest niestety w moim odczuciu bardzo przewidywana i w drugim tomie wcale nie jest lepiej niż w pierwszym. Rozwiązania pewnych problemów są tak banalne, że aż nierealne, a bohaterowie oczywiście ze wszystkich starć wychodzą bez szwanku. Dialogi są w większości sztywne i kiczowate, a wątek miłosny między Nicole i Blakiem prawie nie istnieje. Jeśli zaś chodzi o okładkę, to nie podobała mi się ta do “Proroctwa cieni”, ale “Krew hydry” jest dla mnie jeszcze gorsza. Liczyłam na większą kreatywność mojego ulubionego Pana Grafika i jestem rozczarowana. Oczywiście fanom serii ten tom przypadnie do gustu, to nie ulega wątpliwości, ale ja przeczytałam już wiele książek z nurtu literatury młodzieżowej i muszę przyznać, że to jedna z najsłabszych serii, po jakie sięgnęłam. Może to wina przekładu? A może po prostu autorka miała świetny pomysł, ale go nie udźwignęła, co się przecież zdarza…
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy Wydawnictwu: