
Czasem, kiedy obserwujemy, jakie kataklizmy i katastrofy nawiedzają różne zakątki globu, zastanawiamy się, co będzie potem. Co, kiedy dojdzie do zagłady? Czas apokalipsy nie kojarzy się z niczym pozytywnym, a bohaterka książki „Układ Ezmodaela” Camille Gale przekonuje się na własnej skórze, co to znaczy, kiedy wrota piekieł się otwierają…
Kiedy przeczytałam opis wydawcy, zastanawiałam się, co będzie można znaleźć w książce. Romans z demonem w czasie końca świata brzmi tajemniczo i intrygująco. Czy było warto?
Uciekając przed demonami
Los Angeles nawiedziła seria trzęsień ziemi, a na powierzchnię wyszły demony wraz ze swoimi ogarami. Zginęło wielu ludzi, a na ulicach nie brakuje trupów. Właśnie w takich okolicznościach poznajemy Siennę, której jedynym celem jest przetrwać. Zamierza znaleźć rodzinę brata i razem z nimi dotrzeć do Meksyku, gdzie rzekomo jest bezpieczniej. Porusza się w dzień, nocą stara się znaleźć pusty dom na odpoczynek. To właśnie nocą ogary wychodzą na polowanie…
Podczas swojej wędrówki poznaje Ezmodaela, demona o niesamowitym spojrzeniu i jego ogara, który o dziwo, jeszcze na nią nie zapolował. Chociaż wie, że nie może im ufać, bo to właśnie istoty piekielne doprowadziły do apokalipsy, czuje się przy nich bezpieczniej niż w ostatnich dniach. Sienna nie może zrozumieć, dlaczego anioły, które również czasem widuje, nie chciały pomóc ludziom.
„Układ Ezmodaela” – dla kogo
Mimo dość mrocznego i przytłaczającego tła sama książka stanowi raczej lekką lekturę. Nie jest to coś, dla wielbicieli thrillerów i fanów mocnych wrażeń. Akcja w większości toczy się spokojnym torem, jest mozolną wędrówką Sienny. Tempo rozkręca się dopiero pod koniec. Smaczku dodają cięte dialogi między głównymi bohaterami. Myślę, że „Układ Ezmodaela” to jeden z tych tytułów, które sprawdzą się podczas leniwego wieczoru. Wbrew temu, co sugeruje okładka, nie liczcie na wiele pikantnych scen – romans nie jest podstawowym trzonem tej książki. Powiedziałabym raczej, że jest to książka fantasy z elementami romansu.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: