Z rodzeństwem bywa różnie. Czasem cieszymy się, że ktoś jest obok, a czasem wprost przeciwnie. Skrajnych emocji doświadczają zwłaszcza dzieci. Ileż to w rodzeństwie jest kłótni, narzekania i skarżenia! A jednocześnie tak trudno być oddzielnie. O wesołej stronie posiadania rodzeństwa opowiada seria komiksowa „Sisters”. Ja miałam okazję sięgnąć po tom 17 – „Chyba śnisz”.
Bohaterkami są dwie siostry, między którymi jest kilkuletnia różnica wieku. Obserwujemy je w różnych sytuacjach dnia codziennego. Jeśli i wy macie rodzeństwo, to myślę, że w tym komiksie znajdziecie coś znajomego i spojrzycie na niektóre wydarzenia z nieco innej perspektywy.
„Sisters. Chyba śnisz” – tytułem wstępu
Wendy zna wszystkie cienie i blaski bycia starszą siostrą. Wie, co to obecność młodszej siostrzyczki Marine, kiedy jest ze znajomymi. Wie też, jak to jest, kiedy nawiedza ją w koszmarach. Jak się okazuje, nawet łapacz snów nie będzie wystarczającą ochroną. Dziewczyny razem spędzają mnóstwo czasu i jak w każdym rodzeństwie, raz się śmieją i cieszą swoją obecność, a często Marine potrafi wyprowadzić Wendy z równowagi.
O rodzeństwie z poczuciem humoru
Poprzednich części serii nie czytałam, ale to nie przeszkadza w żaden sposób w lekturze każdej innej części. Historyjki są krótkie, jednostronicowe, można je czytać niezależnie i losowo. Ponadto w książkach jest pewien temat przewodni, który przewija się przez wszystkie opowiadania. W tym przypadku jest to sen, a więc koszmary, zasypianie, chrapanie itd. Wydawałoby się, że trudno tutaj o kreatywność, a mimo to wszystkie komiksy są różne i wszystkie wywołują uśmiech na twarzy. Książka nie jest gruba i czyta się ją dobrze. Wprowadzi w dobry humor dzieci i… rodziców. Pozwoli nabrać dystansu, którego tak często brakuje.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: