
Zapraszam Was na wycieczkę po niezwykłym zoo, które różni się od wszystkich, które dotąd odwiedziliście. Nie spotkacie tu słoni ani żyraf, ale za to poznacie wiele wymarłych gatunków! Niedawno swoją premierę miał trzeci tom serii „Zoo wymarłych zwierząt”, który, podobnie jak poprzednie części, dostarcza mnóstwo emocji.
„Zoo wymarłych zwierząt” to cykl, który od razu przypadł mi do gustu. Ma kilka istotnych atutów. Chcecie poznać go bliżej?
Z wizytą w zoo wymarłych zwierząt
Debora, weterynarka, po podjęciu pracy w unikatowym zoo, odnalazła swoje miejsce na ziemi. Zajmuje się leczeniem zwierząt, które nie były widziane od co najmniej kilkudziesięciu lat, a niektóre z nich znacznie dłużej. Razem z nią i innymi pracownikami zoo przeżywamy niezwykłe przygody. Historie są krótkie, zajmują zaledwie jedną stronę, ale zawierają tak dużą dawkę humoru, że nie sposób się nie uśmiechnąć.

Wartość edukacyjna
Na początku doceniamy grafikę i humor serii, ale to nie jedyne jej atuty. Podczas lektury mamy szansę poznać zwierzęta, o których niewiele osób słyszało. Dowiadujemy się, kiedy wymarły, jakie były tego przyczyny, czym się wyróżniały i gdzie żyły. W najnowszej części na liście gatunków znajdują się m.in. rudawka maskareńska, zębolita olbrzymia oraz skarabeusz bezskrzydły z Angoli.

Na końcu książki znajduje się krótki, interesujący dodatek z praktycznymi informacjami. W trzecim tomie możemy dowiedzieć się, jak dba się o zwierzęta w zoo oraz na wolności.
Wszystko to sprawia, że komiks zapewnia doskonałą zabawę, a jednocześnie niesie ze sobą wartość edukacyjną.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy:








