Kiedy czytałam książkę “Talizmany” miałam wrażenie, że oglądam film. Nic dziwnego, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że jest autorstwa znakomitego polskiego scenarzysty – Dominika W. Rettingera. Dzisiaj chciałabym zachęcić Was do lektury wywiadu, w którym przeczytacie o kulisach powstawania książki, tworzeniu filmu i… skarbach!
W „Talizmanach” Czytelnik ma do czynienia z fascynującą przygodą i zagadką historyczną. Czy chciałby Pan wziąć udział w wyprawie po skarb? Czy gdzieś w polskich twierdzach mógłby się kryć?
Myślę, że burzliwa Polska historia nie raz mogła stworzyć warunki do ukrycia cennych przedmiotów przed grabiącymi wojskami, np.: Szwedami lub Rosjanami. Rodzina mogła uciec, ktoś przechowujący pamięć o skarbie umrzeć nagłą śmiercią. Tak się wydarzało w całej Europie, po której tam i z powrotem przejeżdżały obce armie, plądrując i pustosząc zdobyte ziemie. Z pewnością wiele jest jeszcze zapomnianych skarbów. Talizmany – bez wątpienia największy zaginiony skarb w historii Europy a może i świata – są tego dowodem. Wyprawa po skarb – dlaczego nie, w dobrym towarzystwie. Choć bardziej mnie teraz fascynuje wyprawa w głąb świadomości.
Proszę powiedzieć, jak narodził się pomysł na taką fabułę? Chodzi mi o sztukę renesansową, mityczne skarby, historię… Czy pomysł stopniowo dojrzewał w Pana umyśle, czy był efektem swego rodzaju impulsu, nagłego odkrycia w którejś książce poświęconej tej tematyce?
Najpierw był pomysł na serial, stworzony wraz z moim przyjacielem, genialnym historykiem sztuki, doktorem Jarosławem Kolczyńskim, wykładowcą na Uniwersytecie Warszawskim. Studiowałem dawno temu antropologię kultury, potem reżyserię filmową w Łodzi, gdzie mieliśmy bardzo solidną dawkę historii sztuki. Dzięki temu byłem partnerem dla Jarka, ale to jego olbrzymia wiedza pozwoliła ułożyć wszystkie skomplikowane puzzle ‘Talizmanów’. Serial nie powstał, pomimo świetnych recenzji redaktorów TVP. Niestety Jarek umarł nagle, zanim dokończyliśmy pracę, sześć lat temu. Kiedy postanowiłem napisać powieść, musiałem zanurzyć się w Bibliotece Uniwersyteckiej i w Internecie, aby dokończyć koncepcję tajemnicy i drogi jej rozwiązania.
Renesans jest fascynującym okresem w historii Europy. Od upadku Rzymu, przez prawie tysiąc lat nic się nie zmienia, pod powierzchnią chrześcijańskiego rytuału, kontynentem rządzą brutalna przemoc i prawie pogańska mentalność. I nagle, w przeciągu jednego wieku, ludzie budzą się z długiego snu, dociera do nich niezwykłe bogactwo grecko-rzymskiej przeszłości, z architekturą, filozofią, literaturą, malarstwem, teatrem, urządzeniami społeczeństwa i tak dalej, i tak dalej. To jest prawdziwy szok, jakbyśmy dziś się nagle dowiedzieli, że pochodzimy od kosmitów, czego dowody odkopujemy w ruinach, albo znajdujemy ukryte w jakiś klasztorach. Zakony, klasztory cały czas bowiem przechowywały i przepisywały dzieła starożytnych filozofów, historyków i pisarzy. Wystarczyło po nie sięgnąć. Jest to też ciekawa chwila w historii Polski. Skończyła się niestety dynastia Jagiellonów, korona przypada kolejnym Wazom. Rzeczypospolita za chwilę dozna klęsk, ale już się rozwinęła, stała się nowoczesnym państwem europejskim. Renesans postawił na wysokim poziomie świecką edukację, naukę, architekturę, sztukę, literaturę w języku polskim. Nadal z Italii i Francji ściągani są filozofowie, architekci i artyści, a synowie arystokracji, zamożnej szlachty i mieszczaństwa studiują na europejskich uniwersytetach i obejmują potem ważne stanowiska w państwie. Krzysztof Ossoliński, który jest kluczową postacią mojej powieści, należał do grona możnych w renesansowym stylu – był doskonale wykształcony, znał języki nowożytne i klasyczne, podróżował, przyjaźnił się z władcami, odgrywał ważną rolę w Rzeczypospolitej.
Poza tym ludzie Renesansu podzielają fascynację starożytnych zagadkami bytu, oraz mistyczną nadzieję na uwolnienie się od ludzkiej kondycji, od zła, chorób, przemocy, a nawet od śmierci. Ponieważ były do dociekania na które krzywym okiem patrzył Kościół, twórcy i filozofowie ukrywali swoje koncepcje pod skomplikowanymi kodami, czytelnymi dla wtajemniczonych. Renesansowy obraz najczęściej był mini-traktatem filozoficznym, pełnym symboli i tajemnych znaczeń. Wtedy też powstała masoneria, z jej symboliką i tajemnicami. I w taki właśnie sposób, w XVII wieku, utajniona została droga do bizantyjskich talizmanów, które miały przede wszystkim mistyczne moce; poza olbrzymią wartością materialną.
Jest Pan zarówno scenarzystą, jak i pisarzem. Czy któraś z tych dziedzin jest Panu bliższa?
Wolę powieści, ponieważ nic i nikt nie narzuca mi, co mam myśleć i co pisać. Nikt, poza wyższą Świadomością, od której wszystko pochodzi :)
Czy podczas pisania książek, powstają w Pana wyobraźni pomysły na ich ekranizację?
Znajomi i przyjaciele czasem mówią, że czytając moje powieści, ‘widzą’ filmy. Myślę, że to zawodowa skaza, pisząc widzę i opisuję obrazy, sceny – jak z filmu. Marzy mi się szczególnie jedna ekranizacja – powieści pt: ‘Brainman’. To powiastka filozoficzna napisana w formie komiksu, jak Superman czy Batman. Brainman opowiada o otwarciu umysłów, ‘oświeceniu’, dwóch młodych Amerykanów, po spotkaniu z kosmitami. Jeden z tych bohaterów, syn miliardera, zostaje szybko prezydentem Ameryki i dominuje całą planetę. Dzięki otwartemu umysłowi, którego używając tworzy śmiertelne technologie i manipuluje ludźmi z pomocą mediów, głównie telewizji. Taka totalna globalizacja i młody Trump. Drugi bohater musi obronić Ziemię, stawia czoła tamtemu. Okazuje się, że podobna batalia o wolność toczy się od tysięcy lat we Wszechświecie. Nie brakuje też poczucia humoru. I tak dalej. Ekranizacja możliwa jednak byłaby tylko w Stanach.
‘Talizmany’ też są moim zdaniem materiałem na film. Jest w nich tajemnica, miłość, są niebezpieczni przeciwnicy. Jeden z recenzentów napisał, że przypominają ‘Kod da Vinci’, który stał się filmem. Główna bohaterka jest kobietą, uważam bowiem, że nie ma ciekawszego tematu niż kobiety.
Ma Pan bogaty dorobek filmowy. Czy pamięta Pan prace nad pierwszym filmem? Jakie towarzyszyły temu emocje?
Pierwszym był film fabularny, który sam nakręciłem, wieki temu. Pierwszy i jedyny – ‘Gra w ślepca’. Scenariusz napisaliśmy z Pawłem Mossakowskim. Byłem młody, niepewny, z wielką tremą – uległem radzie operatora, znakomitego zresztą, i przeniosłem akcję filmu w przyszłość. Po zobaczeniu gotowego dzieła uznałem go za nieporozumienie artystyczne i postanowiłem zmienić zawód – pomimo, że film wygrał jeden z polskich festiwali i został zaproszony na festiwal do Hoff i Wenecji. Nie pojechał, bowiem były to czasy jaśnie oświeconego socjalizmu i partia decydowała o wszystkim. Kazano mi wykonać 19 cięć cenzury, a i tak film został zatrzymany. Zatem emocje były duże. Moim zdaniem filmy powinni robić ludzie wybitnie utalentowani filmowo, czyli nie ja. Mogę za to pisać scenariusze i powieści, które nadają się do sfilmowania.
Patrząc z perspektywy czasu, czy inaczej postrzega Pan prace przy filmie na początku swojej kariery i teraz?
Teraz nie przypłacam tego zdrowiem psychicznym :) Poza tym nie staję za kamerą. Filmy rządzą się tajemniczymi prawami, bardzo rzadko stają się dziełami sztuki. To się zdarza prawdziwym Artystom, których jest niewielu. Łatwo ich poznać, bowiem ich filmy zawsze mają konsekwentną, osobistą poetykę. Fellini, Bergman, Kurosawa, Altman, Stanley Kubrick, Tarkowski – nie można ich pomylić z innymi. Pozostałych 99 procent reżyserów to rzemieślnicy, lepsi lub gorsi. Nie ma zatem o co kruszyć kopii, trzeba spokojnie starać się dostarczać widzom dobrą, czasem dającą do myślenia rozrywkę. Tak rozumiem moje zadanie, jako scenarzysta i pisarz. W literaturze jest podobnie – z okien klasy ‘A’ patrzą Dostojewski, Mann, Babel, Singer, Marquez, Kundera, i jeszcze kilku, niewielu. Trzeba być szaleńcem albo beznadziejnym narcyzem, by próbować tam się dostać. Bilety sprawdza konduktorka o imieniu Sztuka, i jest bezwzględna, na zbity pysk wywala pasażerów na gapę. Żadne nagrody, nawet Nobel jej nie przekonają. :) Ja podróżuję wygodną klasą ‘B’. Ona też ma wymagania, trzeba umieć opowiadać ciekawie, bawić lub straszyć, nie wolno nudzić.
Bardzo dziękuję za tak wyczerpujące i ciekawe odpowiedzi, a Czytelników odsyłam do recenzji książki “Talizmany”.