O pracy w wydawnictwie, dobrej promocji książki i specyfice kontaktu z autorami rozmawiamy z Laurą Kusiak, specjalistką do spraw promocji i marketingu w Wydawnictwie Czarna Owca.
Jak wygląda praca w wydawnictwie „od kuchni”? Jaką drogę pokonuje książka, zanim zostanie wydana?
Propozycje wydawnicze muszą przejść przez dział redakcji. Często omawiamy je również na kolegium wydawniczym razem z działem promocji. Jeśli nawiążemy współpracę z autorem/autorką, zaczyna się jego/jej praca z redaktorem – zarówno pod kątem merytorycznym, jak i językowym. Po dopracowaniu książki przez twórców i redaktorów, książka trafia do składu i korekty (u nas wykonuje się zazwyczaj dwie korekty), a następnie do drukarni i dystrybucji. Jeszcze wcześniej powoli zaczyna się promocja.
Ja jako promotorka zajmuję się na przykład kontaktami z dziennikarzami i blogerami, nawiązywaniem współpracy reklamowej, zlecaniem odpowiednich grafik, prowadzeniem mediów społecznościowych, tworzeniem kampanii reklamowych i materiałów prasowych, organizacją spotkań autorskich, uczestnictwem w targach książki i mnóstwem innych spraw.
Wydajecie przeróżne gatunkowo tytuły. Od kryminałów, przez literaturę obyczajową, dziecięcą, faktu, po poradniki psychologiczne i przewodniki duchowe. Które z nich są najbardziej popularne?
Myślę, że trzeba tu rozróżnić krótką i długą perspektywę. Kryminały są mocno popularnym gatunkiem, ale wiele z nich nie żyje długo i sprzedaż szybko spada, podczas gdy na przykład poradniki sprzedają się w nie tak dużej liczbie na raz, ale stabilnie przez lata.
Stosunkowo niedawno powstał imprint literacki Wydawnictwa Czarna Owca – Echa. Dlaczego zdecydowaliście się na taki projekt i czego mogą spodziewać się po nim czytelnicy? Cieszy się dużym zainteresowaniem?
Echa miały być oprawą dla książek wyjątkowych, starannie wyselekcjonowanych; wydarzeń literackich, takich, które nas zachwycą, które łączą styl i głębię z niesamowitymi fabułami – nieważne, jaką tematykę będą podnosić, czy z jakimi gatunkami flirtować. Imprint powstał, aby dać im odpowiednią przestrzeń i je wyróżnić. Na podstawie pierwszego sezonu możemy powiedzieć, że pomysł zaiskrzył. Tytułami zainteresowały się i ambitniejsze media, i masowy czytelnik. Myślę, że gdybyśmy wydali je między innymi powieściami, przynajmniej niektóre z nich mogłyby łatwiej przepaść. Echa wyrabiają sobie markę. Sądzę, że jeszcze nieraz o nich usłyszymy. Mamy już przynajmniej wstępne plany na następny sezon, ale jeszcze przez chwilę zatrzymamy je w tajemnicy. Zdradzę tylko, że na pewno będą wracać znani autorzy, ale też pojawią się nowi.
Wśród Waszych najbardziej poczytnych autorów do pierwszej trójki należą…
Musiałabym sprawdzić, ale będę strzelać, że Stieg Larsson, Camilla Läckberg, a z Polaków Vincent Severski.
Dobrze się z nimi współpracuje?
Camilla Läckberg jest mocno zajętą osobą, ale jej agentki są pomocne i zaangażowane. Vincent Severski to nie „mój” autor, ale nie sądzę, żeby ktokolwiek mógł na niego narzekać – to człowiek bardzo kulturalny i pomocny.
Najzabawniejsza anegdota związana z kontaktem z pisarzami?
Niestety nie zabłysnę elokwencją, bo nic takiego sobie nie przypominam. Widać muszę jeszcze trochę popracować w tej branży!
Często trafiają się tak zwani autorzy „gwiazdorzący”? Są utrapieniem czy raczej wyzwaniem dla wydawcy?
To zależy, co przez to rozumieć. Autorzy są różni, mają różne oczekiwania i podejście zarówno do redakcji, jak i promocji. Zdarzają się osoby bardziej wymagające, ale to zrozumiałe. Każdy chciałby, żeby jego książką zajęto się jak najlepiej. Jednak wielu autorów prężnie działa także na własną rękę w kwestii promocji. Bywa, że oczekiwania, z takich czy innych względów, nie zawsze mogą zostać spełnione, ale na szczęście nigdy nie spotkałam osoby, z którą popadlibyśmy w jakiś otwarty konflikt. W skrócie – powiedziałabym, że wysokie oczekiwania mogą być wyzwaniem, natomiast te nierealne będą tylko utrapieniem.
Na czym polega dobra promocja książki?
Sama czasami chciałabym to wiedzieć! A tak poważnie, myślę, że dobra promocja to taka, która przekłada się na sprzedaż albo przynajmniej rozpoznawalność. Żeby to osiągnąć, należy przede wszystkim rozpoznać target i do niego dotrzeć, znaleźć najlepsze drogi, którymi się to uda. Generalnie jestem zwolenniczką wielotorowej promocji, za pomocą różnych mediów i sposobów, ale trzeba wiedzieć, którymi zająć się poważniej, a które można sobie odpuścić. Zdarza się jednak, że mimo spełnienia, wydawałoby się, wszystkich warunków dobrej promocji, w tym wysokich nakładów finansowych, książki zwyczajnie nie zaiskrzą. I odwrotnie – coś, do czego nie mamy przekonania, stanie się hitem. Mogę zdradzić, że tak było choćby z sagą „Millenium”! Biznes wydawniczy nawet dla wyjadaczy bywa niekiedy zagadką.
Jaki jest stosunek Wydawnictwa Czarna Owca do początkujących pisarzy? Jesteście otwarci na debiutantów?
Jak najbardziej. Choćby w tym miesiącu wydajemy debiutancki „Brud” Bartosza Kurka. Oczywiście siłą rzeczy zwykle łatwiej jest autorom choć trochę już rozpoznawalnym, niekoniecznie zresztą w biznesie literackim. Ale na pewno nikogo nie przekreślamy, jeśli jest inaczej. Każdy kiedyś zaczynał i niejednej takiej osobie daliśmy szansę.
Czy pandemia wpłynęła na poziom czytelnictwa w Polsce? Ludzie chętniej kupują książki?
Tak, bardzo. Obroty mocno wzrosły, poza tym ludzie kupują więcej e-booków. W górę poszła też zdecydowanie sprzedaż internetowa. Czas pokaże, na ile to trwałe tendencje.
Trzymamy kciuki, żeby utrzymywały się jak najdłużej. Bardzo dziękuję za rozmowę.
Laura Kusiak – specjalistka do spraw promocji i marketingu w Wydawnictwie Czarna Owca.
Pracowała m.in. jako korektorka w „Gazecie Wyborczej”, przez kilka lat mieszkała również w Anglii i Norwegii jako au pair.
Absolwentka filologii polskiej, bibliotekoznawstwa i informacji naukowej, a także polityki wydawniczej i księgarstwa.
Kocha smoki, droidy i lalki Barbie.