Dziś zapraszam Was do przeczytania wywiadu z Kochaliną Miłosną, poetką młodego pokolenia, autorką tomiku wierszy “Kochanka w toalecie“, który został ciepło przyjęty przez Czytelników. Specjalnie dla Kulturantek Kochalina zgodziła się opowiedzieć o pisaniu poezji, feminizmie oraz o “byciu poetą”.
Czy w dzisiejszych czasach trudno jest być poetą?
Nie, z pewnością nie, dlaczego miałoby być? Chciałabym skorygować „bycie poetą” – troszkę od tego uciec, bo ani nie podnieca mnie pompatyczność tych eksploatowanych przez wielu autorów dwóch słów, ani też nie czuję do tego wielkiej przynależności. „Kochanka w toalecie” jest miszmaszem – zbiorem wierszy, krótkich opowiadań, kilku felietonów. Znajduje się w nim nawet kartka z pamiętnika. Wolę myśleć o sobie jako o artystce, bo jestem zwyczajną osobą, której czasami zdarza się „pięknie pomyśleć” i przelać to na papier. Nie ma w tym nic pompatycznego, jest tylko wrodzone poczucie estetyki. Jedyne co może być trudne dla autorów wierszy, to to że mają nas za smutasów. Ludzie uważają też, że piszemy na kwasie. Poza tym, w Warszawie mało jest wydarzeń kulturalnych, gdzie można byłoby się zaprezentować. Trzeba szukać poza stolicą.
Skąd czerpiesz „natchnienie” do pisania wierszy? To chyba znacznie trudniejsze od pisania prozy…
Mam wiele impulsów, które powodują, że zaczynam pisać. Jest to bardzo dzikie, ale zdarza się też często, że siadam z zamiarem napisania czegoś i zawsze coś tam po chwili wymyślę. Już w zerówce tworzyłam własnoręcznie klejone, prymitywne bajki dla innych dzieci. Teraz piszę wiersze, opowiadania i teksty piosenek. Inspiruje mnie przede wszystkim miłość – doświadczenia moje, innych ludzi, bohaterów książek, filmów, znanych ludzi. Inspirują mnie też prace fotografów. Największą inspiracją ze wszystkich jest dla mnie muzyka. To moja druga moja miłość. Czasami też inspiracji dostarcza wypalony w skupieniu papieros. Czy jest trudniej? Nie wiem… Wiersze wypluwam jak jad, wyzwaniem jest dla mnie stworzyć jedną, spójną, długą opowieść.
W swoim debiutanckim tomiku „Kochanka w toalecie” poruszasz, obok tematów dość powszechnych (miłość, sex), tematy kontrowersyjne, często „zamiatane pod dywan” – seksizm, przemoc, patologie… Skąd taka rozbieżność?
Rozbieżność jest spora, bo kobiety mają wrodzony mętlik w głowie! A tak poważnie… nie udawajmy, świat nie jest tylko zły, szary i niebezpieczny. Mnie smutna, depresyjna muzyka i sztuka poprawia humoru, nie widzę sensu w nadmiernym gloryfikowaniu pozytywnych emocji, bo to nie dostarcza nikomu refleksji. Chciałam jednak wpuścić w te wiersze odrobinę światła, dla otuchy. Owszem, jako kobieta czuję się w obowiązku krzyczeć piórem w sprawach kobiecych, ukazywać ich wagę, krytykować kiedy tego sytuacja wymaga, ale nie przesłania mi to innych pięknych rzeczy. Jestem teraz szczęśliwie zakochana. Miłość jest najpiękniejszą z chorób psychicznych, na jaką można zapaść. Nadaje sensu naszej egzystencji, ale też konkretnie pierze mózg i spowalnia lub upośledza jego działanie. Ale to cudowne. Bądźmy na nią chorzy.
Co chciałabyś przekazać poprzez swoją poezję?
Główną ideą „Kochanki w toalecie” było przemycanie w cukierkowych, świadomie naiwnych, dziewczęcych formach, feministycznego punktu widzenia. Chciałam nikogo nie zrazić, a zarazem powiedzieć to, co mam do powiedzenia. Kochalina Miłosna to młoda, kontrowersyjna dziewczyna, która z wiekiem coraz bardziej zagłębia się w świat feministycznych idei. Jedna wciąż pozostaję sobą – osobą szukającą nade wszystko zrozumienia, troski, miłości idealnej połączonej z braterstwem dusz. Chciałabym, aby dzięki tym wierszom, każdy kto widział do tej pory tylko jedną stronę miłości, zobaczył drugą. Zwrócił uwagę na to, jak różne mogą być to uczucia, rozległe, różnorodne. Poza tym zawarłam też trochę piękna, kiczu i wystawionego z dwuznacznym uśmiechem środkowego palca.
Czy zgodziłabyś się z twierdzeniem ze Twoje wiersze są feministyczne?
Tak. Myślę, że sam fakt dziewczyny piszącej na tematy miłosne mógłby z miejsca kojarzyć się feministycznie i samoistnie ją sklasyfikować. Zgadzam się, ale na razie wyłącznie na tym tomiku. Nie lubię szufladek, to tylko fragment mojej twórczości, skrawek mojego serca. Może następnym razem wcielę się w seksistowskiego macho, który przejawia mizoginistyczny stosunek do kobiet? Ja Panów lubię bardzo, ale nie wiem czy będzie mi się chciało ciągle się z nimi droczyć.
Który wiersz z tomiku jest Twoim ulubionym i dlaczego?
Każdy jest inny. Są utwory, które uważam za absolutnie najlepsze bo dobrze napisane np. „Cukrową panienkę”, ale potrafię się bardziej przywiązać do gorszych. Jest taki jeden, dłuższy w formie „gadanej” bez tytułu. Kochalina stoi w nim na Krakowskim Przedmieściu i płacze. Uwielbiam go, bo jest żywcem wzięty z życia; czuć w nim nastoletniego ducha i kalejdoskop uczuć. Umówiłam się wtedy z moim byłym ukochanym, na ostateczną rozmowę o naszym związku, chcąc przeprosić go za swoje wybryki. Nic nie wyszło z tej rozmowy, a chłopiec miał mnie dosyć. Nie dziwię się – byłam dominująca i często irytująca. Wtedy jako małolata, paliłam ostentacyjnie papierosa za papierosem, miałam rozmazany tusz do rzęs i szminkę i płakałam na środku Krakowskiego Przedmieścia. Płakałam, wznosiłam dramatycznie oczy do nieba, do momentu, w którym sobie zdałam sprawę, że nie wiem o co mi w ogóle chodzi. Chciałam zawrzeć w tym wierszu młodzieńczą chwiejność, niezdecydowanie, wahania nastrojów.
Dlaczego tworzysz od pseudonimem?
Mama mnie poprosiła (śmiech). Poza tym chciałam oddzielić podmiot liryczny od autora. Pseudonim miał kojarzyć się z miłością, a zarazem być imieniem i nazwiskiem dowolnej dziewczynki oraz nawiązywać do mnie. Kolega mi wymyślił, nawet miałam napisać mu podziękowania w książce, ale zapomniałam. Sama nie mam daru do wymyślania pseudonimów. Poza tym fajnie mieć pseudo. Mam artystyczną i prywatną sferę życia. Kochalina mi o tym przypomina.
Jaką literaturę lubisz czytać w wolnych chwilach?
Prasę informacyjną i polityczną. Studiuję dziennikarstwo, więc to mi się bardziej przydaje. Mało teraz czytam ulubionych klasyków takich jak Sylvia Plath, Bukowski, Poświatowska, wolę wyszukiwać nowych, mało znanych twórców, którzy mnie zaczarują. Poza tym horrory. No i „Sztukę kochania” Wisłockiej. Stare, ale sięgam po to co mnie interesuje, nadrabiam karygodne literackie zaległości. Wstyd nie znać, co prawda zdarzało mi się usłyszeć że go nie mam, ale przeczytam na wszelki wypadek (śmiech).
Skąd się wziął dość kontrowersyjny tytuł Twojego tomiku?
Pojawił się wcześniej od większości wierszy. One były pisane pod tytuł. Kochanka kojarzy mi się z pogubioną uczuciowo dziewczyną, która jest spełniona cieleśnie, czerpie z relacji przyjemność fizyczną, ale w miejscu gdzie powinno być duchowe, emocjonalne spełnienie jest wielka pustka. Natomiast toaleta to miejsce najbardziej intymne ze wszystkich jakie mogą być. W toalecie można podejmować proste fizjologiczne czynności, ale i uronić wiele łez, podjąć wiele decyzji, dowiedzieć się czegoś, co zaważa na przyszłym życiu kobiety (np. o ciąży, chorobie), albo po prostu zamknąć się, by pobyć chwilę samemu, wypłakać się, ukryć przed światem. Nikt nie chciałby być tam podglądany. A ja próbuję zajrzeć we wnętrze kobiety, która się tam ukrywa i zapisać wszystko o czym mi opowie.
Czy Twoim zdaniem poezja w XXI wieku nadal jest chętnie czytana, czy raczej coraz mniej osób po nią sięga?
Zdecydowanie coraz mniej. Chociaż nadal są czytelnicy, zwłaszcza prozy poetyckiej. Czuję jednak, że to się za jakiś czas zmieni, tak samo jak np. zmienia się moda. Ludzie nudzą się, odchodzą, by później zatęsknić i wrócić. Poza tym to nie jest wina ludzi. Poezja nie ma większej promocji. Wielu ludzi w moim wieku, nadal potrafi utożsamić ją z rymowanym wierszem o małpce. Z całym szacunkiem oczywiście. Uwielbiam małpki i zabawy na rymy. Ale głębiej może być coś dla każdego.
Jakich rad udzieliłabyś początkującym poetom?
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ sama jestem debiutantką, ale myślę że przede wszystkim nie zrażać się niczym. Zawsze znajdą się ludzie, którzy coś skrytykują. Ważna jest również chęć integracji piszących. Świat nie kręci się tylko wokół naszej „krwawicy”, ważne jest aby oprócz łowienia czytelników, poznawać też teksty innych ludzi, spróbować je zrozumieć. I rozmawiać. To też jest źródłem inspiracji.