10 grudnia Polacy znów, po 23 latach, mogli z dumą obserwować moment, w którym ich rodaczka odbiera jedno z najbardziej prestiżowych międzynarodowych wyróżnień – szwedzki Nobel Prize!
Nagroda Nobla jest przyznawana rokrocznie od prawie 120 lat za osiągnięcia na polu naukowym, literackim bądź społecznym. Udało się ją zdobyć ośmiorgu Polakom, w tym trzem Polkom. Poprzedniczką Olgi Tokarczuk była Wisława Szymborska, wybitna poetka operująca ironią jako środkiem stylistycznym niczym prawdziwy wirtuoz. Z kolei pierwszą docenioną przez Komitet Noblowski Polką, która zarazem przetarła drogę pozostałym polskim laureatom, była oczywiście Maria Skłodowska-Curie. Co więcej zdobyła ona aż dwa Noble. Jeden z dziedziny fizyki, drugi chemii.
Eksperymentujmy!
W zakresie literatury Polska ma na koncie pięciu zwycięzców. Poza Tokarczuk i Szymborską należą do nich Czesław Miłosz, Władysław Reymont i Henryk Sienkiewicz. Mieliśmy zatem i mamy wielu wybitnych pisarzy poważanych na całym świecie, którzy zaskarbili sobie podziw nie tylko krytyków, ale i zwykłych czytelników. To jest solidny powód do dumy oraz silna motywacja do zgłębiania naszej rodzimej twórczości i współtworzenia jej. Do otworzenia się na różne gatunki i eksperymentowania wykraczającego poza znane schematy, łączącego różne style, różną tematykę. Do tego między innymi zachęca wykład noblowski Olgi Tokarczuk pt. “Czuły narrator” wygłoszony 7 grudnia w Sztokholmie.
Coraz częściej gatunkowe dzieło przypomina foremkę do ciasta, która produkuje bardzo podobne rezultaty, ich przewidywalność uważana jest za cnotę, ich banalność za osiągnięcie. (…) Zawsze intuicyjnie byłam przeciwko takim porządkom, ponieważ prowadzą one do ograniczania wolności pisarskiej, do niechęci wobec eksperymentu i transgresji, która jest istotną cechą tworzenia w ogóle. I zupełnie wykluczają z procesu twórczego wszelką ekscentryczność, bez której nie ma sztuki.
Prawda ukryta w fikcji
Bardzo ważna część przemowy pani Olgi dotyczy roli fikcji w literaturze. Noblistka buntuje się przeciwko radykalnemu podziałowi pomiędzy fiction a non-fiction. Zauważa, że w czasach natłoku fake newsów i fake upów czytelnicy tracą zaufanie do fikcji jako takiej. Wielu z nich zrównuje ją z kłamstwem, tymczasem taki tok rozumowania niekoniecznie jest właściwy.
W tym gorącym podziale na prawdę i fałsz opowieść o naszym doświadczeniu, jaką tworzy literatura, ma swój własny wymiar. Nigdy specjalnie nie entuzjazmowałam się prostym rozgraniczeniem na fiction i non-fiction, chyba, że uznamy je tylko za deklaratywne i uznaniowe. W morzu wielu definicji fikcji, najbardziej podoba mi się ta, która jest jednocześnie najstarsza i pochodzi od Arystotelesa. Fikcja jest zawsze jakimś rodzajem prawdy.
Kalejdoskopowa czułość
Twórczość Olgi Tokarczuk jest oparta na czymś, co można nazwać kalejdoskopową czułością. Jej powieści składają się z segmentów, które równie dobrze mogłyby istnieć samodzielnie. Jednak nabierają głębszego sensu dopiero wtedy, gdy w wyjątkowo precyzyjny i przemyślany sposób łączą się w patchworkową fenomenalną całość.
Całe życie fascynują mnie wzajemne sieci powiązań i wpływów, których najczęściej nie jesteśmy świadomi, lecz odkrywamy je przypadkiem, jako zadziwiające zbiegi okoliczności, zbieżności losu, te wszystkie mosty, śruby, spawy i łączniki, które śledziłam w “Biegunach”. (…) Kiedy piszę, muszę wszystko czuć wewnątrz mnie samej. (…) Każdej rzeczy i osobie muszę przyjrzeć się z bliska, z największą powagą i uosobić je we mnie, spersonalizować. Do tego właśnie służy mi czułość – czułość jest bowiem sztuką uosabiania, współodczuwania, a więc nieustannego odnajdowania podobieństw. (…) Dlatego wierzę, że muszę opowiadać tak, jakby świat był żywą, nieustannie stawającą się na naszych oczach jednością, a my jego – jednocześnie małą i potężną – częścią.
Wszystkie cytaty pochodzą z wykładu noblowskiego Olgi Tokarczuk pt. “Czuły narrator” wygłoszonego 7 grudnia 2019 r. w Sztokholmie.