„You’d be home now” Kathleen Glasgow

you'd be home now

you'd be home now„You’d be home now” Kathleen Glasgow naświetla problem narkomanii wśród młodzieży. Reflektor jednak ogniskuje się nie na konkretnej osobie uzależnionej, a na najbliższym otoczeniu, które zwykle stanowi tło dla rozgrywającego się dramatu. Nie tym razem.

Emmy mogłaby być niczym nie wyróżniającą się, przeciętną nastolatką. Ładna, bystra i inteligentna, jednak nie na tyle, by należeć do szkolnej wierchuszki. W swoich oczach jest niewystarczająca pod każdym możliwym względem. Cicha i skryta stanowi całkowite przeciwieństwo olśniewającej i popularnej starszej siostry. Mogłaby przetrwać szkołę średnią trzymając się na uboczu i spędzając przerwy w toalecie, gdyby nie trzy kwestie pchające nastolatkę na świecznik bezlitosnych oczu rówieśników. Rodzice Emory to lokalni bogacze cieszący się estymą mieszkańców niewielkiego miasteczka. W wakacje samochód, którym nastolatka jechała wraz z kilkoma przypadkowymi znajomymi, miał wypadek. Tragicznie zginęła w nim młodsza i powszechnie lubiana koleżanka. Zanim doszło do katastrofy, na tylnym siedzeniu narkotyki przedawkował starszy brat Emmy.

Uporczywa nadzieja

„Nie trać nadziei. (…) Nigdy nie wiadomo, kiedy on może spróbować cię odwiedzić. Nigdy nie wiadomo, kto to zobaczy, skontaktuje się z tobą i udzieli ci informacji o miejscu jego pobytu.
   – Ale to nie jest… potrzebuję jakichś konkretów – mówię, przełykając łzy.
  – W wychodzeniu z narkomanii nie ma żadnych konkretów, Emory.
Ten sposób myślenia musisz wyrzucić przez okno. Widywałem tu ludzi, którzy potem przez dwadzieścia lat nie brali, po czym budzili się pewnego dnia, kupowali prochy na rogu ulicy i wracali do punktu, w którym zaczynali. Widywałem też ludzi, którzy kilkanaście razy byli na odwyku. Przychodziły tu dzieciaki w bardzo złym stanie, a po wyjściu stąd od pięciu lat nie biorą, są czyste, żyją z dnia na dzień. Nigdy nic nie wiadomo. Pewne jest jedno: nie wolno tracić nadziei.
   – Więc mam po prostu… czekać?”

Rozszerzone cierpienie

„You’d be home now” stanowi dotkliwą opowieść o nierównej walce i niemocy. Sięga ona poza granice kartek, jest odczuwalna przez czytelnika. Perspektywa, z której Glasgow ukazuje problem uzależnienia, oblepia bezsilnością skotłowaną z nadzieją. Ukazane dysonanse skłaniają do zupełnie innych punktów postrzegania. Nałóg nie wybiera na ofiarę osoby obowiązkowo patologicznej i ubogiej. Choroba jednostki społecznie uprzywilejowanej nie powinna stanowić o stygmatyzacji i bagatelizacji problemu. Uzależnienie w szczelną, zaciskającą się pułapkę wchłania człowieka, którego deficyty i uwrażliwienia posuwają w kierunku ucieczki od samego siebie i przeżywanego bólu.

Autorka wspomniane światło nakierowuje na bliskie otoczenie. Na tych, którzy w niepewności,  poszukiwaniach, nadziei i walce o odzyskanie ukochanych osób w pewnym sensie chorują i wewnętrznie, stopniowo  umierają. Nałóg zabija nie tylko uzależnionego, ale i całą najbliższą komórkę, choć forma umierania różni się diametralnie.

Lektura, choć utrzymana w duchu młodzieżowym, jest książką potrzebną i przeznaczoną – pozawiekowo – dla szerokiego spektrum czytelników. Stanowczo potrzebujemy mówić o problemie narkomanii, ale i uzależnianiach per se. Potrzebujemy także nadziei – nie tej lukrowanej, a obarczonej wątpliwościami, licznymi znakami zapytania, jednak, nade wszystko: nadziei.


Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu

Komentarze

komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook IconTwitter IconŚledź nas n Instagramie!Śledź nas n Instagramie!
slot anti rungkad
ssh account

Korzystając z tej witryny akceptujesz politykę prywatności więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close