„Gwiazdor” to historia kontrowersyjna, do której początkowo podchodziłam mocno sceptycznie. Jak się okazało później, zupełnie niesłusznie. Jesteście ciekawi dlaczego? Zapraszam na recenzję gorącej powieści napisanej przez Laurelin Paige i Sierrę Simone.
Logan O’Toole jest super gwiazdą w świecie porno. Przystojny, seksowny, pociągający. Uwielbia sprawiać kobietom przyjemność i jest tego w pełni świadomy. Kocha swoją pracę, odkąd pierwszy raz trafił do tego biznesu i nie wyobraża sobie, żeby miał w życiu robić cokolwiek innego. Ma jednak swoją wizję na kręcone przez niego filmy i konsekwentnie ją realizuje. Devi Dare jest w tym świecie właściwie debiutantką. Młoda, zmysłowa i bezpruderyjna. Zwraca na siebie uwagę również za sprawą swojej orientalnej urody, którą zawdzięcza pochodzącemu z Persji, ojcu. Poznali się trzy lata wcześniej, podczas kręcenia wspólnego filmu. Przez ten czas, jak się okazało, oboje o sobie nie zapomnieli. Gdy po latach spotykają się ponownie na branżowej imprezie, Logan proponuje Devi pracę przy nowym, ciekawym projekcie. Okazuje się, że chemia pomiędzy nimi działa nie tylko na planie, ale także po wyłączeniu kamer. Zaczynają się ze sobą spotykać, również prywatnie i zdawać sobie sprawę, że łączy ich coś więcej niż tylko praca. Czy jednak w tym biznesie można stworzyć prawdziwy, trwały związek, który przetrwa również poza filmowym planem?
Znasz mnie. Nie zaprzeczaj, wiesz, że tak jest. Może udajesz, że nie. Może skrupulatnie czyścisz historię przeglądanych stron. Może udajesz zszokowaną, kiedy ktoś choćby wymówi słowo „porno” w twojej obecności. Może wolałabyś mnie nie znać, tak jak wolałabyś nie mieć tej szuflady, w której trzymasz lubrykant i swoją zabawkę. Tak, wiem o twoje szufladzie. Jednak prawda jest taka, że mnie znasz.
Zanim zaczęłam czytać „Gwiazdora”, spotkałam się z wieloma opiniami, że książka jest słaba, kiepska, nudna, najgorsza spośród wszystkich napisanych przez Laurelin Paige oraz innymi, tym razem niecenzuralnymi, których przytaczać nie będę. Zazwyczaj staram się nie zwracać uwagi na opinie innych przed sięgnięciem po książkę, nie czytam recenzji, zanim sama nie wyrobie sobie zdania podczas lektury, tylko po to, żeby się czymś nie zasugerować sięgając po książkę. Tutaj popełniłam ten błąd, sugerując się opiniami, które widziałam. Spowodowało to, że podchodziłam do książki ze sporym dystansem, nastawiona, że będzie to bardzo kiepska historia, co w rzeczywistości wręcz utrudniło mi jej czytanie. A rzeczywistość okazała się być zupełnie inna. Na początku miałam problem, żeby wciągnąć się w fabułę. Po części wynikało to z tego, co siedziało mi gdzieś z tyłu głowy i podpowiadało, że książka jest słaba. Z drugiej strony ułatwiły to autorki, gdyż na początku postać głównego bohatera drażniła mnie swoim niezdecydowaniem. Czułam się nieco, jakby Laurelin Paige i Sierra Simone w męskiej postaci zamknęły cechy Anastazji z „Pięćdziesięciu twarzy Greya” i Cassandry ze „Snów Morfeusza”. Przeczytanie około stu pierwszych stron zajęło mi trzy lub nawet cztery dni, gdyż odkładałam książkę nieco zmęczona tym, co czytałam, lecz o tym przeczytacie nieco dalej. Ale kiedy przebrnęłam już ten krytyczny punkt, poszło ekspresem. Wciągnęłam się w powieść do tego stopnia, że nie odłożyłam jej, dopóki nie zobaczyłam ostatniej strony, a była to godzina czwarta rano. A nie każda książka potrafi mnie tak zainteresować, żebym zarwała z nią noc. Laurelin Paige udało się to po raz kolejny, bo podobnie miałam czytając drugi tom „Uwikłanych”, czyli „Obsesję”.
Moje zdanie na temat książki, jak się okazało, nie jest odosobnione, gdyż wraz z Emilią z bloga Po drugiej stronie okładki czytałyśmy ją praktycznie równocześnie i tak samo jej lekturę zakończyłyśmy. Dyskutowałyśmy po tym sporo na jej temat i mamy podobne zdanie w wielu kwestiach związanych z tą książką, a przede wszystkim w związku z tym, że jest to naprawdę dobra i ciekawa książka. Przede wszystkim warto podkreślić, że poza napisaniem ciekawego romansu, autorki poruszyły w niej pewien, dla niektórych wydawać by się mógł śmieszny, a nawet absurdalny, problem, a mianowicie ciemna strona pornograficznego biznesu, tego od zaplecza. Stosunkowo dużo miejsca poświęciły na podkreślenie takich problemów jak brak szacunku ze strony filmowych partnerów w stosunku, do grających z nimi kobiet, gwałty na planie filmowym i poza nim, przedmiotowe traktowanie kobiet, napastowanie ze strony aktorów i ekipy filmowej, przemoc, groźby czy rasizm. Z drugiej strony pokazały, że może być inaczej. Kulturalnie, bezpiecznie, z zachowaniem ustalonych granic.
– Cały czas występujesz jako Devi?
– Cóż, to moje imię.
– Prawdziwe? Zmieniłaś je czy…?
– Nadali mi je rodzice. Lubią hipisowskie klimaty. – To mało powiedziane, ale nie chcę go odstraszyć już na pierwszej randce. A może jednak lepiej postawić na szczerość?
– No dobrze, nie tyle lubią takie klimaty, co po prostu są hipisami. Wierzą w samospełniającą się przepowiednię – nadali mi imię Devi, bo chcieli abym się nią stała.
– Chcieli, żebyś stała się gwiazdą porno?
– Chcieli, żebym była boginią.
– Ach tak. – Milczy przez chwilę, dopóki nie zaczynam się śmiać.
Z początku nie mogłam się przyzwyczaić, że seks i pornografia w tej książce są praktycznie na każdej stronie. Jeśli sami bohaterowie go nie uprawiają (czy to prywatnie, czy w pracy, w trakcie zdjęć do kolejnych materiałów filmowych), to jest poruszany w trakcie rozmów lub padają różne żarty o podtekście seksualnym. Z tego też powodu, nie jest to książka, którym taka tematyka po prostu przeszkadza. Najzwyczajniej w świecie nie przebrną nawet przez jej początek, ponieważ dalej wcale nie będzie jej mniej. Być może to była przyczyna tego, że tak wiele osób narzekało na tę książkę. Jest po prostu inna, co nie znaczy, że jest zła.
Drugim powodem mojego nieco negatywnego nastawienia do tej książki były wewnętrzne rozterki Logana. Jego postać jest naprawdę świetnie wykreowana. Nie jest typowym bad boyem, łamaczem niewieścich serc czy playboyem, jakiego można by spodziewać się po popularnym gwiazdorze porno. W rzeczywistości jest to romantyczna, poraniona dusza, mężczyzna skrzywdzony przez osobę, którą kochał, szanujący kobiety i zdanie innych. Kobiety, z którymi pracuje, czują się przy nim bezpiecznie, wiedząc, że będzie dbał o to, żeby czuły się komfortowo. Postać Logana była dla mnie zaskoczeniem w kontekście tematyki książki, jak i dotychczas czytanych historii z tego gatunku i poznanych w nich męskich bohaterów. Jego kreacja bardzo mnie zaskoczyła w sensie pozytywnym. Przemyślenia Logana, wątpliwości i rozterki związane z jego życiem i samą Devi, mogłyby obdzielić niejedną żeńską postać w tego typu książce. Bardzo polubiłam także postać Devi. Ta dziewczyna wzbudziła moją sympatię od samego początku. Nie była pustą, głupiutką i naiwną dziewczyną, jakie często można spotkać w tego typy historiach, tylko, mimo młodego wieku, bardzo dojrzałą emocjonalnie młodą kobietą, myślącą, znającą swoją wartość i świadomą swoich potrzeb.
Laurelin Paige i Sierra Simone zastosowały tu narrację pierwszoosobową. Rozdziały w książce są pisane naprzemiennie z perspektywy Logana oraz Devi, co daje efekt wejścia w głowę bohatera i poznania jego najskrytszych myśli czy rozważań. Poza tym autorki wykorzystały tu zabieg zburzenia czwartej ściany, podobnie jak zrobiła to Emma Chase w „Zaplątanych”. Zarówno Logan, jak i Devi zwracają się bezpośrednio do czytelnika, co widać już na pierwszej stronie powieści. Wywołuje to m.in. efekt większej i bliższej więzi bohatera z czytelnikiem.
Historia romansu Devi i Logana jest jednocześnie romantyczna i zabawna. Zapewne nie jeden z Was zada sobie pytanie – romantyczna historia o aktorze porno? Tak, moi drodzy, to jest romans z romantycznym bohaterem w roli głównej. Bo czy aktor porno nie może mieć duszy romantyka? Nadal jest takim samym człowiekiem, jak każdy inny, po prostu zarabia na życie uprawiając seks przed kamerami, zarabiając na tym, co sprawia mu przyjemność, co często podkreślał w swoich wypowiedziach Logan. Uwierzcie mi, że było wiele momentów, kiedy po prostu płakałam ze śmiechu, wielokrotnie też chichotałam pod nosem czytając tę książkę. A na dodatek, po takim zakończeniu, jakie zaserwowały nam autorki, chciałabym jeszcze więcej. Dowiedzieć się, co było dalej, po tym, gdy „światła zgasły”. Czuję niedosyt, mimo, że początkowo byłam ambiwalentnie nastawiona w stosunku do tej powieści.
Czym się tak martwiłem? Lubię Devi. I to bardzo. Właściwie zastanawiam się, czy aby się w niej nie zakochuję, gdy tak sobie siedzimy w tym parku, oglądając film o zombie. Na języku wciąż czuję jeszcze bąbelki szampana, a bryza rozwiewa jej długie włosy, które opadają mi na ramię, muskając szyję i twarz. Nigdy nie czułem się tak, jak w tej chwili, jednocześnie odprężony, podniecony, podenerwowany i oszołomiony – nawet wtedy, gdy umawiałem się z Raven.
Jeśli jesteście fanami gorących romansów, którzy nie boją się i nie wstydzą czytać o seksie, to zdecydowanie możecie sięgnąć po tę gorącą, zabawną i jednocześnie romantyczną historię.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy