„Wichrowe Wzgórza” Emily Brontë to książka, która doczekała się niejednej ekranizacji. Chociaż minęło wiele lat od pierwszego wydania, nadal czytają ją kolejne pokolenia. Pomimo tego, że „Wichrowe Wzgórza” są jedyną książką Brontë, wciąż uważane są za znakomitą i jedną z ważniejszych pozycji literatury światowej. O ile sam tytuł jest mi doskonale znany, o tyle nigdy wcześniej jej nie czytałam ani nie widziałam żadnego filmu na jej podstawie. Znając opinie na jej temat z przyjemnością po nią sięgnęłam. Jakie wywarła na mnie wrażenie?
Na pierwszych stronach poznajemy pana Lockwooda, który wynajmując pokoje w posiadłości Drozdowa Ostoja, odwiedza ich właściciela, Heathcliffa na Wichrowych Wzgórzach. Posępny i dziwny wydaje się nie tylko sam Heathcliff, ale i pozostali mieszkańcy tego ponurego domu, co niezmiernie intryguje przybysza. Podczas choroby prosi starszą służącą z Drozdowej Ostoi o to, by opowiedziała o ludziach z Wichrowych Wzgórz. Daje to początek długiej i pasjonującej historii, w której przeplatają się losy trzech pokoleń w dwóch rodzinach, gdzie miłość miesza się z nienawiścią, gorące namiętności z chęcią zemsty. Razem z Lockwoodem cofamy się do okresu, kiedy Heathcliff i Catherine byli dziećmi, by następnie towarzyszyć im w burzliwym życiu dorosłym.
„Wichrowe Wzgórza” to książka pełna uniesień, przeplatają się w niej losy kilku pokoleń. Bohaterowie stworzeni przez Emily Brontë są bardzo charakterystyczni i mocno zarysowani. W książce jest wiele gniewu, wiele cierpienia i łaknienia zemsty, a podwalin tych negatywnych pragnień należy doszukiwać się w miłości. Wielkiej i obłędnej miłości, która nawet po śmierci jest najważniejsza. Wśród wielu książek poświęconych miłości, ta odznacza się wyjątkowo. Nie ma drugiej takiej, w której tak bardzo burzliwie zostały przedstawione uczucia. Autorka pokazała jak ludzka natura, ta pierwotna, instynktowna, zderza się z kulturą i tym, co jest nam narzucone. Rozpoczynając lekturę, nie wiedziałam czego się po niej spodziewać. Wiedziałam, że tytuł jest znany i uwielbiany, nie wiedziałam jednak, o czym dokładnie jest fabuła. I dobrze zrobiłam. Dzięki temu była to fascynująca przygoda i razem z panem Lockwoodem czekałam na dalsze losy bohaterów z opowieści Emily Dean.
Kto jeszcze nie miał przyjemności sięgnąć po „Wichrowe Wzgórza”, zachęcam. Jeżeli książkę znacie, podzielcie się swoimi wrażeniami, jestem ich ciekawa. A na koniec krótki zwiastun najnowszej ekranizacji tego tytułu.
2 Replies to “Tajemnice i namiętności na Wichrowych Wzgórzach”