
Od kilku lat uwielbiam czytać książki przenoszące mnie w magiczny i tajemniczy świat elfów. Właśnie dlatego z niecierpliwością czekałam na kolejny tom serii „Światło i mrok” Jeneane O’Rilley. „What did you do?” niesie za sobą równie potężną dawkę wrażeń i jeszcze więcej zaskoczeń „How does it feel?”.
Caly, którą poznaliśmy w pierwszej części, jest biologiem. Jej szczególne zainteresowanie budzą ćmy księżycówki. I to za ich sprawą dostaje się do niezwykłej i mrocznej krainy, gdzie od razu trafia do niewoli. Otoczona przez krwiożercze stworzenia balansuje na granicy życia i śmierci. Liczne zwroty akcji po drodze sprawiają, że jej życie całkowicie się zmienia. Jednak zakończenie totalnie mnie zaskoczyło i rzuciło zupełnie nowe światło na wszystkie wydarzenia. I właśnie ten wielki finał jest punktem wyjścia kolejnej książki.
„What did you do?” – ten, który zginął, z martwych powstaje
Pomimo całej nienawiści, jaką Caly czuła do księcia Mrocznych Elfów Maluma Mendaksa, z czasem zaczął ją w niezwykły sposób pociągać. W końcu od nienawiści do miłości wcale nie ma tak daleko. Dlatego, teraz kiedy jego już nie ma, Caly czuje na sobie cały ciężar łączącej z nim więzi. Ciągle do niego wraca myślami i musi mierzyć się z konsekwencjami decyzji, jakie podjęła. Tylko czy Mendax na pewno jest martwy? Może to umysł Caly płata jej figle, bo przecież gdyby żył, na pewno by ją zabił.
Caly stara się koncentrować na swoim celu. Oto musi wejść na dwór Świetlistych Elfów i zdobyć na tyle mocną pozycję, by odzyskać połówkę swojego serca, które przed laty zabrała królowa Saracen.
To jeszcze nie koniec!
Szybko się okazuje, że niespodziewany powrót Mendaksa to najmniejszy z problemów Caly. Akcja bardzo szybko nabiera tempa i po przeczytaniu pierwszej części, nikt raczej nie myślałby, że będzie podążać w takim kierunku. Ponownie zaskoczeń nie brakuje do ostatnich stron i już teraz wiem, że pojawi się ciąg dalszy. Musi! Autorka znów pozostawiła niedosyt, więc mam nadzieję, że na trzeci tom nie będziemy musieli długo czekać.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: