Bardzo zżyłam się z bohaterami Francuskiego zlecenia. Ucieszyłam się więc, gdy dowiedziałam się, że powstała kontynuacja. Pierwsza część pozostawiła po sobie lekki niedosyt – nie wszystkie wątki zostały zamknięte, nie wszystkie tajemnice ujrzały światło dzienne. Czy z lektury “Francuskiego klejnotu” dowiedziałam się, kim były rozdzielone przed laty bliźniaczki? Czy Ewa wciąż ma swoje wizje? I czy nadal nawiedza ją Flora?
Nasza znajoma Ewa jest szczęśliwą żoną i matką. Sen z powiek spędza jej jednak los chrześnicy – Kaliny. Dziewczyna rzuciła studia i ma bardzo poważne kłopoty rodzinne i finansowe. Prowadzi mały pensjonat, który zamiast zysków, generuje straty. Zamyka się w sobie, izoluje od ludzi i pogrąża w ponurych wizjach przyszłości. Ewa chce je pomóc – musi jednak ponownie odwiedzić swoich znajomych we Francji. Tym razem jednak jej wizyta nie ma miłego charakteru – jedzie na pogrzeb.
Tajemnic ciąg dalszy
U jej znajomych nastąpiły zmiany – młodsze pokolenie przejęło rodzinny biznes i kontynuowanie zwyczajów i tradycji. Aleks z nastolatka stał się mężczyzną u progu trzydziestki, pochłoniętym robieniem kariery w tv. Wszystko szło dobrze do czasu… Ewa wpada więc na pomysł, by Aleks zmienił na jakiś czas otoczenie i przyjechał do pensjonatu Kaliny. Dla niej to będzie duża pomoc, a dla niego odskocznia od codziennych problemów. Ewa nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, jaką lawinę wydarzeń właśnie uruchomiła… Na dodatek kobieta otrzymuje bardzo kłopotliwy spadek, który znacznie wpłynie na komfort jej życia…
Flora, rodzinne sekrety i patrzenie w przyszłość
Nie chcę zdradzam Wam więcej z treści książki, żeby nie odebrać przyjemności z samodzielnego łączenia faktów. Powiem tylko, że dzięki wznowieniu śledztwa Ewy i Aleksa dowiemy się w końcu, kiedy i dlaczego rozdzielono bliźniaczki, kto wypisuje oszczerstwa pod adresem Kaliny, no i dlaczego Flora upatrzyła sobie Ewę, mimo że nie należy do jej rodu.
We “Francuskim klejnocie”, podobnie jak we “Francuskim zleceniu” przeszłość splata się z teraźniejszością. Jesteśmy świadkami rozwiązywania tajemnic sprzed lat. Obfituje w zwroty akcji i humorystyczne momenty. Trudno przewidzieć, co wydarzy się za chwilę. Powieść pokazuje, że szczęście często przychodzi do nas wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewamy…
Jeśli nie czytaliście wcześniej “Francuskiego zlecenia” to obawiam się, że nie będziecie w stanie połączyć ze sobą wszystkich wątków i bohaterów, dlatego też polecam najpierw sięgnąć po wcześniejszy tytuł Szepielak, by móc bez obaw delektować się lekturą “Francuskiego klejnotu”. Nie umknie Wam żaden szczegół, a każde niedopowiedzenie czy aluzja będzie dla Was w pełni zrozumiałe. Każda kobieta znajdzie coś dla siebie w powieściach Anny J. Szepielak — magię, realizm, miłość, ślady historii i rodzinną sagę. Trochę mi smutno, że to już koniec tej historii. Na pewno będę co jakiś czas wracać do książek Anny J. Szepielak, by oderwać się na chwilę od codziennych spraw i przenieść w magiczne rejony Francji.
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy