Jestem świeżo po lekturze emocjonującej trylogii Ewy Cielesz, „Córka cieni”, dlatego przez kolejne dni będę prezentowała wszystkie tomy. Dzisiaj pierwszy z nich – „Siedem szmacianych dat”. To książka, która za pośrednictwem tajemniczej Magdaleny przenosi nas do Bieszczadów z okresu wojny, ukazując brutalność wojny i banderowców.
Adam jest studentem historii i wraz z kolegami wyjeżdża w Bieszczady. Tam, w środku lasu, chłopcy trafiają do opuszczonej chaty. Wszystko wygląda tak, jakby nikt nigdy się z niej nie wyprowadził. Jakby ktoś wyszedł przed chwilą i za moment miał wrócić. Jakby dom prowadziło… dziecko. Kurz, powiew historii, portret kobiety na ścianie, siedem szmacianych lalek i tajemniczy pamiętnik… Czy może kogoś dziwić fakt, że pomimo strachu, Adam zabiera ze sobą stary zeszyt?
Kobieta z pamiętnika
Po powrocie do domu, student otwiera pamiętnik i rozpoczyna lekturę, która go wciąga do tego stopnia, że ma wrażenie, że cofnął się w czasie. Że stoi tuż obok górskiej chaty i poznaje jej domowników. Autorką jest Magdalena, która przez zakazaną miłość do Piotra decyduje się na desperacki krok i ucieczkę z domu wraz z ukochanym. Panienka z bogatego domu i ubogi chłopak… Ojciec Magdaleny nigdy nie zgodzi się na ten związek, toteż młodzi jadą jak najdalej. Szybko okazuje się, że muszą zderzyć się z brutalną rzeczywistością i brakiem dachu nad głową. Dzięki dobremu sercu księdza mogą zamieszkać w oddalonej od wsi leśnej chacie, gdzie muszą nauczyć się pracować w pocie czoła, by przetrwać.
„Przez cały czas nasłuchiwał dźwięków, których irracjonalnie się spodziewał, mimo świadomości, że jest tu sam. Ostrożnie zsunął suche kwiatki z pakunku. Czuł się tak, jakby profanował jakąś świętość. Odsunął zawartość, którą stanowił gruby zeszyt w twardej oprawie. Otworzył go. Na tytułowej stronie przeczytał starannie wykaligrafowany napis: „Dzienniki, Magdalena Sarnecka, Konstancin”. Wtedy usłyszał głębokie westchnienie. Zimny pot spłynął mu po plecach. Bał się obejrzeć, by nie zobaczyć przejrzystej postaci Magdaleny Sarneckiej tuż za plecami. W pośpiechu wpakował zeszyt pod bluzę i czym prędzej opuścił izbę. Kiedy zamykał drzwi wejściowe, uświadomił sobie, że westchnienie narodziło się w jego głowie.”
A gdzie bohaterka trylogii?
Okładka książki informuje, że bohaterką trylogii jest Juliana. W porządku. Ale gdzie ona jest? Pierwszy tom, to przede wszystkim pamiętnik Magdaleny, matki Juliany. Dzięki temu poznajemy przeszłość i pochodzenie Juliany, co ma duże znaczenie dla kolejnych części. Im dłużej Adam czyta pamiętnik, tym bardziej chce dowiedzieć się, co stało się z mieszkańcami chaty i gdzie jest teraz, o ile jeszcze żyje, Juliana? Wydawałoby się, że pamiętnik należy do przeszłości, do czasu wojny. Jednak Adam ma wrażenie, że zaczyna go prześladować duch Magdaleny i poznaje tajemniczą Toffi, która zdaje się mieć z nim coś wspólnego.
Czytając książkę angażowałam się w historię pamiętnika niemal tak samo jak Adam. Ewa Cielesz napisała go w taki sposób, że można odnieść wrażenie, że wydarzenia są prawdziwe. Tom pierwszy skończyłam po kilku godzinach – nie mogłam się oderwać. A że zakończył się niczym przerywany w punkcie kulminacyjnym serial, od razu sięgnęłam po drugi. Autorka skonstruowała świetną powieść obyczajowo-historyczną, w której historia Polski staje się czymś więcej niż suchymi datami, przybiera postać realnych osób i ich życia. Czy drugi tom, „Obce matki”, to część równie emocjonująca? Przekonacie się jutro!
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy