Sfora Przemysława Piotrowskiego to drugi po Piętnie tom, w którym wraz ze stołecznym komisarzem Igorem Brudnym oraz zielonogórską policją podążamy tropem mordercy. Jak przerażające fakty ujawni dochodzenie tym razem? Jak dalece sięgają dramaty z przeszłości?
Mieszkańcy Zielonej Góry nie zdążyli otrząsnąć się po fali brutalnych morderstw, gdy na miasto ponownie padł cień zbrodni. Znaleziona została ręka. Co więcej, badania wskazują, że rozczłonkowanie nastąpiło poprzez odgryzienie. Mimo grasującej pod miastem i coraz śmielej poczynającej wilczej sfory, fakty są jednoznaczne, ale i jednoznacznie kuriozalne. To nie zwierzę przyczyniło się do okaleczenia siostry zakonnej, lecz człowiek…
Tropiąc bestię
W ślad za dowodem zbrodni zostają odnalezione zwłoki. Sytuację komplikuje fakt, iż stan denatki wskazuje, jakoby część jej organów stanowiła pożywienie nie tylko leśnych drapieżców… Co więcej, kilku mieszkańców obrzeża Zielonej Góry jak i bezdomnych uparcie twierdzi, że widziało wilkołaka. Jakkolwiek irracjonalne wydają się być zeznania, okoliczności wymuszają wzięcie pod uwagę istnienia brutalnych działań nie-człowieka. Ofiar przybywa. Przybliżanie się do prawdy każe uwierzyć w coś, co zdaje się przeczyć faktom i istnieć wbrew naturze…
Choć mogłoby wydawać się, że rozdział niedawno wyjaśnionych zbrodni i historii sierocińca prowadzonego przez zakonnice został zamknięty, dochodzenie ponownie kieruje Brudnego do klasztoru. Tym razem komisarz wraz z warszawską partnerką, Julią Zawadzką, będzie musiał jednak zejść głębiej. Jakie tajemnice skrywają lochy traumatycznej placówki z czasów młodości? Wiele wskazuje, że przeszłość ma swoją mroczną kontynuację i spowija dramatem więcej swoich wychowanków, aniżeli komisarz przypuszczał.
„Brudny nie należał do strachliwych mężczyzn. W życiu widział, przeżył i wycierpiał wiele. Zawsze jednak potrafił stawić czoło zagrożeniu, bez względu na to, z kim przychodziło mu się zmierzyć. Ale to, co ujrzał w blasku wyświetlacza, zmroziło go do szpiku kości. Nigdy nie bał się tak jak w tej chwili. Nawet ta okropna, przeraźliwie krzycząca zamazana twarz, która prześladowała go w sierocińcu, nie wzbudzała w nim takiego przerażenia. To doznanie było niewyobrażalnie intensywne. Czysty, nieskażony strach przed bestią. Pierwotny lęk.
Zamknął oczy w obawie, że znów ujrzy oblicze oprawcy. Nie chciał tego. Był w szoku i nawet gdyby miał teraz pod ręką swojego Walthera, pewnie zabrakłoby mu odwagi, żeby pociągnąć za spust. Wstrzymał oddech i zacisnął zęby. Rozważania na ten temat były absurdalne, bo dysponował jedynie zaostrzoną szyjką od butelki. W starciu z tym czymś równie dobrze mógłby ściskać w dłoni packę na muchy.”
Sfora mistrzowsko buduje napięcie i znakomicie wiedzie czytelników przez trudną, kontrowersyjną historię. Postaci oraz okoliczności stworzone przez autora są do szpiku kości realne. Ukazują niepudrowane rysy psychologiczne, odzwierciedlają niewygodne fakty. Zupełny naturalizm jednak nie wpływa na odbiór dojmująco; przeciwnie. Majaczy nadzieja. Czy okaże się być płonna? A może istnieje szansa na ostateczne pogodzenie się z teraźniejszością i zamknięcie przeszłości?
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu
Thanks for a marvelous posting! I certainly enjoyed reading it, you may
be a great author.I will be sure to bookmark your blog and definitely will come back very
soon. I want to encourage one to continue your great posts,
have a nice day!