Romanse historyczne mają w sobie sporo uroku. Serię o Bridgertonach pokochałam bez reszty tak samo zresztą, jak wiele innych tytułów w tym klimacie. Jestem po lekturze najnowszej książki Sabriny Jeffries – „Projekt księżna”. To również jest romans historyczny, a czy zrobił na mnie równie dobre wrażenie, jak te, które do tej pory czytałam?
Sabrina Jeffries jest znana wśród wielbicielek romansów, choć przyznam szczerze, ja pierwszy raz zetknęłam się z jej twórczością. Ponieważ jednak „Projekt księżna” totalnie mnie pochłonął, wiem, że z chęcią sięgnę po kolejny tom z serii Dynastia Książęca. Ale żeby nie trzymać Was w niepewności, oto krótki zarys fabuły i moje spostrzeżenia.
Liczna książęca rodzina
Zanim rozpoczniemy lekturę, książka wita nas dość specyficznym drzewem genealogicznym – „Mężowie i dzieci Lydii”. Przyznam szczerze, wprawiło mnie to w zdumienie, choć już po kilku stronach doszłam do wniosku, że jest to dość praktyczny dodatek. Lydia Fletcher kilkukrotnie wychodziła za mąż, za każdym razem za księcia. Z każdym ze swoich mężów miała dzieci, a tym samym dość liczna rodzina składa się z samych książąt, a do tego dochodzi dalsza rodzina i kuzynostwo. Pogubić się jest bardzo łatwo.
Zbuntowany książę
Fabuła książki rozpoczyna się w momencie, kiedy Lydia chowa ostatniego swojego męża, a dzieci zjeżdżają się do Lincolnshire, aby uczestniczyć w uroczystościach pogrzebowych ojca i ojczyma. Wśród nich jest Fletcher „Grey” Pryde – piąty książę Greycourt. Nie cieszy się dobrą reputacją i dość niechętnie wraca do rodziny. Ma żal o to, że w przeszłości odesłano go do wujostwa, ale czy na pewno tylko o to chodzi? Jego uraza zdaje się być głębsza, mężczyzna ma mroczne sekrety, o których jego najbliżsi nie wiedzą. Bolesne doświadczenia wciąż do niego wracają, a ostatnie, na czym mu zależy, to poszukiwanie żony.
„Projekt księżna” – przygotowanie debiutu Beatrice Wolfe
Kiedy Gray przyjeżdża na miejsce, poznaje Beę Wolfe – kuzynkę swojego przyrodniego brata. Jest zupełnie inna niż kobiety, z którymi do tej pory miał do czynienia. Kiedy więc jego matka zamierza przygotować dziewczynę do debiutu w towarzystwie, określając przedsięwzięcie mianem projektu, książę nie może przepuścić takiej okazji. Nie tylko będzie w stanie pomóc Bei nauczyć poruszania się wśród wyższych sfer, ale może ją nieco poznać.
Romans z morderstwem w tle
Głównym trzonem książki jest znajomość Bei i Fletchera, ale tuż obok autorka poprowadziła drugi wątek – morderstwa. Brat Greya – Sheridan – podejrzewa, że jego ojca i poprzedniego księcia zamordowano. O ten czyn oskarża brata Bei, choć nie ma na to dowodów. Dlatego też prosi brata, by ten spróbował coś z dziewczyny wyciągnąć. Sprawa rzeczywiście wygląda tajemniczo, ale czy na pewno odpowiedź jest tak oczywista, czy to rzeczywiście brat Bei? Nie ulega wątpliwości, że dodaje to smaczku całej opowieści. Nie dość, że i Bea i Grey mają sekrety, to w tle jest jeszcze jedna tajemnica.
To, w połączeniu z lekkością języka i błyskotliwością sprawia, że książkę czyta się wyjątkowo szybko. A ponieważ jest to dopiero pierwszy tom serii, nie mogę doczekać się kolejnych. Kto będzie na pierwszym planie w następnej części? Mam pewne podejrzenia, ale drzewo genealogiczne jest duże, więc pewności nie mam. Pozostaje więc jedynie czekać i domyślać się, co takiego Sabrina Jeffries nam zaserwuje.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: