Nieduże, urokliwe miasto na Pomorzu Zachodnim, niepozorny hotelik i cztery zupełnie różne kobiety, które łączą skrywane przez nie sekrety. Czy służbowy wyjazd może być początkiem do ważnych życiowych zmian?
W niedużym hoteliku w centrum Wałcza, prowadzonym przez Majkę, w tym samym czasie zamieszkują trzy zupełnie różniące się od siebie kobiety. Bożena, dojrzała kobieta w średnim wieku, obsesyjnie planuje nawet najdrobniejszy szczegół podczas dnia i ściśle trzyma się swojego planu. Na czas jej służbowego wyjazdu pozostawia go również swojemu mężowi, skrupulatnie kontrolując postępy w jego realizacji. Natalia to młoda kobieta, która z tajemniczego powodu nie chce rozmawiać ze swoim mężem. Ignoruje wszelkie próby kontaktu, kasuje wysyłane przez niego wiadomości, a w nocnej szafce ukrywa w kopercie pozew o rozwód. Majka, właścicielka hoteliku z nieznanego nikomu powodu próbuje targnąć się na swoje życie. Alicja kilka lat temu uległa wypadkowi. Lekarze dziwili się, że przeżyła takie zderzenie z samochodem. Ona sama zaczęła obserwować wokół siebie nadprzyrodzone zjawiska. Z niewyjaśnionego powodu wie również o sekretach skrywanych przez pozostałą trójkę kobiet.
Czytając książkę, standardowo już zostałam zaskoczona przez autorkę, oczywiście pozytywnie. Gdy zaczynałam lekturę, wydawało mi się, że wiem, o co w tym wszystkim będzie chodziło i nic mnie nie zaskoczy. Rzeczywistość książkowa oczywiście mnie zaskoczyła. Udało mi się wyłącznie wytypować historię dwóch bohaterek. Z pozostałymi oraz wszystkimi wydarzeniami nie trafiłam zupełnie. Jednak od pewnego momentu moje oczy dosłownie szeroko się otwierały ze zdziwienia lub zaskoczenia tym, co wymyśliła Dorota Schrammek.
Książkę przeczytałam w jedno pochmurne popołudnie. Wciąga tak bardzo, że te prawie trzysta stron dosłownie przeleciało między palcami. To ekspresowa lektura idealna na kilka godzin niepogody lub np. wyjście na plażę czy inny urlopowy relaks. Mimo, że tematyka nie jest zbyt lekka i daje do myślenia, książkę tę polecam wszystkim, jako lekturę idealną na urlop.
Dorota Schrammek jest znana swoim czytelnikom z tego, że uwielbia świece i rytuały z nimi związane, zna także znaczenie palenia poszczególnych rodzajów kolorów świec. Widać to również w jej najnowszej książce, gdy poznajemy historię Alicji. Jest to ciekawe doświadczenie dla osób nie mających dotychczas do czynienia z tego typu praktykami.
Historia Bożeny, Natalii, Majki i Alicji na myśl przywodzi mi nieco historię, którą Dorota Schrammek opisała w książce „Dom, którego nie było”. Po raz kolejny autorka przedstawia historię, która może mieć działanie terapeutyczne dla jej czytelników. Opisywane prze nią bohaterki, walczące na co dzień z demonami przeszłości, dzięki zbiegowi okoliczności (a może i niekoniecznie był to przypadek), spotykają się i pomagają sobie nawzajem odnaleźć drogę do szczęścia i powrócić do normalności.
Ta terapeutyczna funkcja książek, to chyba już charakterystyczna cecha dla twórczości Doroty Schrammek. Z całą pewnością mogę to stwierdzić, mając za sobą lekturę „W słońcu i we mgle”, „Domu, którego nie było” i trylogii z Pobierowem w tle.
Po chwili stała przed drzwiami prywatnego mieszkania właścicielki hotelu. Zapukała cicho. Nikt nie odpowiedział. Zaczęła dobijać się głośniej. Nadal cisza. Delikatnie chwyciła za klamkę. Było zamknięte od środka. Nic się nie da zrobić. Widać Majka stroni dzisiaj od towarzystwa, stwierdziła. Już miała odejść, gdy nagle tuż obok siebie poczuła go. Zerknęła na ścianę. Tak! Stał tam! Postać mężczyzny rysowała się bardzo wyraźnie. Czyli nie jest tu bez powodu…
„W słońcu i we mgle” jest również znakomitym przewodnikiem po Wałczu i ciekawych miejscach na Pomorzu Zachodnim zlokalizowanych w okolicy tego urokliwego miasta. Możecie poznać wiele ciekawych miejsc oraz krótką ich historię. Być może kiedyś sami wyruszycie śladami bohaterek książki Doroty Schrammek.
Książka ta została objęta przez Kulturantki patronatem medialnym, w związku z tym spodziewajcie się konkursów, w których jej egzemplarze będą do wygrania.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu