
Niedawno premierę miała druga część serii „Mulberry Tales” Natalii Grzegrzółki. Pierwsza łączyła w sobie romans, kryminał, przygodę. Akcja rozgrywała się w prestiżowej szkole, a w powietrzu ciągle unosił się mrok, cierpienie, pożądanie i tajemnice. Tom „The Devil’s Toy” w żadnym razie nie przypomina już typowej książki młodzieżowej. Ani romansu. Znacznie więcej ma w sobie z thrillera i jeszcze trudniej oderwać się od lektury.
Wielokrotnie przekonałam się, że książki klasyfikowane jako literatura młodzieżowa, niekoniecznie są tylko dla młodszych czytelników. W niektórych co prawda mamy nastoletnich bohaterów, ale przebieg fabuły i problemy, z jakimi się zderzają, czynią z tych tytułów książki dla dorosłych. Tak jest w przypadku „Mulberry Tales”, gdzie pierwszoplanowym postaciom daleko do beztroskiego dorastania.
Powrót do szkoły
Po dramatycznych zdarzeniach z poprzedniego roku Charmaine ma wrócić do Mulberry Heights. Zginął Aurelian, a oskarżony o zabicie brata Gabriel jest w więzieniu. Wydaje się, że sprawa jest zamknięta. Mimo to Charm wierzy w Gabriela i czuje, że to nie koniec. Jest zdeterminowana i postanawia znaleźć dowody, które pomogą go uratować. Wie, że naraża się na niebezpieczeństwo, ale nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wielkie ściąga na siebie zagrożenie. Atmosfera w szkole jest gęsta. Wyczuwa to od razu. Robi się jeszcze straszniej, kiedy ginie jeden z nauczycieli. Akurat ten, który dopiero rozmawiał z Charm i ma wiedzę o czymś, co może być pomocne… Okazuje się, że mury Mulberry Heights skrywają o wiele więcej tajemnic, niż można się spodziewać. Do czego doprowadzi śledztwo Charm i czy rzeczywiście Gabriel jest niewinny?
„Mulberry Tales. The Devil’s Toy” – emocje aż do końca
Po tę książkę sięgnijcie, jeśli lubicie mocniejsze tytuły i thrillery. Porusza takie problemy jak przemoc fizyczna i psychiczna, samobójstwo, samookaleczanie, depresję. Jednocześnie nie brakuje sekretów i razem z bohaterką ma się wrażenie, że ktoś ciągle skrada się z tyłu i szykuje do ataku. Ten dreszczyk emocji sprawia, że czyta się z wypiekami na twarzy. „The Devil’s Toy” jest mocniejsza niż pierwsza, ale równie dobra.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: