
Lubię czytać klasyczne kryminały, których akcja rozgrywa się w okolicach Bożego Narodzenia. Czekam na nie w zasadzie cały rok, bo kiedy jak nie w grudniu smakują najlepiej? Tym razem na pierwszy rzut przeczytałam książkę „Morderstwo w Theatre Royale” Ady Moncriff.
Podczas lektury przenosimy się do Anglii z 1935 roku. Kilka dni przed Bożym Narodzeniem razem z główną bohaterką odwiedzamy Theatre Royale, gdzie wkrótce ma być wystawiona sztuka „Opowieść wigilijna”. Brzmi iście świątecznie, a przynajmniej na początku. Co dalej?
O czym jest „Morderstwo w Theatre Royale”?
Daphne King jest dziennikarką w średnim wieku, która pod pseudonimem Droga Susan na łamach czasopisma „Daily Chronicle” udziela porad wielu kobietom. Ma w sobie detektywistyczną żyłkę i kiedy w końcu nadarza się okazja, że może pisać pod swoim nazwiskiem, od razu decyduje się podjąć zadania. Teoretycznie sprawa prosta – ma przyjrzeć się pracy aktorom, którzy szykują świąteczny spektakl. Jest to o tyle wyjątkowe wydarzenie, że reżyser Chester Harrison wraz z żoną po wielu latach powrócił do Londynu.
Szybko jednak okazuje się, że za drzwiami budynku Theatre Royale czeka mnóstwo nietuzinkowych postaci budzących różne emocje. Daphne od razu wyczuwa zapach tajemnicy i zamierza odkryć, co też takiego mogą ukrywać aktorzy. Nie spodziewa się jednak tego, że podczas próby główny bohater – Scrooge – padnie na scenę martwy. Mająca nosa dziennikarka szybko bierze się do pracy i poszukuje śladów. Ma szansę odkryć, kto jest mordercą, a przy tym wspiąć się po szczeblach kariery.
Kryminał w stary stylu
W książce nie mamy wytrawnego detektywa, raczej osobę, która ma zmysł i potrafi dopatrzyć się najdrobniejszych szczegółów. Są to lata 30., więc policja także nie ma do dyspozycji zaawansowanej aparatury. W kryminałach retro ta konieczność polegania na ludzkich zmysłach podkreśla klimat i sprawia, że nie możemy doczekać się finału. Każdy z bohaterów ma w zasadzie coś do ukrycia, więc w pewnym momencie, o popełnienie morderstwa będziemy podejrzewać wszystkich. Nie ma miejsca na oczywistości i trzeba wysilić swoje szare komórki. Jeśli tak jak ja lubicie klasyczne kryminały, to myślę, że „Morderstwo w Theatre Royale” wam się spodoba.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: