Czym może się skończyć „wypadek” i szybki numerek w toalecie podczas wesela swojego byłego faceta? Czy może być początkiem poważnego lub też jakiegokolwiek związku? Zapraszam Was do poznania przezabawnej powieści J. Daniels, przy której nie raz wybuchniecie śmiechem a może i nawet z tego powodu poleją się Wam łzy.
Dylan Sparks robi w życiu to, co uwielbia. Prowadzi cukiernię, w której sprzedaje swoje wyroby. Jest szczęśliwą singielką, niepotrzebującą do szczęścia nikogo poza dwójką swoich przyjaciół, Juls i Joeyem oraz swoimi wypiekami. Podczas ślubu byłego faceta, w wyniku potknięcia, ląduje na kolanach przystojnego nieznajomego. Od tego „wypadku” zaczyna się między nimi iskrzenie oraz ich weselny flirt, a kończy szybkim numerkiem w męskiej toalecie w trakcie trwania przyjęcia. Mimo, że był to najlepszy seks w jej życiu, Dylan wie, że nic z tego nie może wyniknąć. Jednak Reese Caroll, nieziemsko przystojny księgowy, zdaje się chcieć od niej więcej i nie przestaje tego próbować. Na dodatek działa na Dylan w taki sposób, że ta nie jest w stanie mu się oprzeć.
Twierdzą, że nie są parą. Są monogamistami bez zobowiązań. Łączy ich wyłącznie seks, nic więcej. A na pewno taką wersję wmawia sobie Dylan. Czy można pragnąć kogoś do szaleństwa, ale się w nim nie zakochać? Jak długo można ukrywać uczucia, zwłaszcza przed sobą?
– O, nie! – Obcas poślizgnął mi się na rękawie marynarki wiszącej na oparciu krzesła. Lecę jak kłoda do tyłu i ląduję wprost na kolanach faceta siedzącego dwa miejsca dalej od Iana. Łapie mnie odruchowo obiema rękami wpół, aż omal nie krzyczę pod niespodziewanym dotykiem. Nieźle, Dylan. Gratulacje. Pochylam ostrożnie głowę i dostrzegam parę najseksowniejszych męskich dłoni, jakie kiedykolwiek widziałam. Szerokie, o długich palcach, mocno i pewnie zaciśniętych na moich biodrach. Ich lekko opalona skóra przyjemnie kontrastuje z czernią mojej sukienki. Z tyłu i z boków dobiegają mnie pojedyncze stłumione śmiechy. Podnoszę pospiesznie wzrok na Joeya, który z rozbawieniem zerka, na czyich kolanach usiadłam. Błyskawicznie podrywam się na nogi i odwracam do tyłu, dopiero teraz mając okazję przyjrzeć się facetowi, na którego wpakowałam tyłek.
– O, kurczę! – wyrywa mi się na widok lekkiego uśmieszku w kąciku idealnie wykrojonych ust. Mmm… Żeby tak poczuć je na sobie…
Śmiech do łez
Dawno nie śmiałam się tak dużo podczas czytania jakiejś książki. Tutaj miałam niekontrolowane wybuchy śmiechu, momentami doprowadzające wręcz do łez, praktycznie co kilka stron. Czytanie tej książki to była znakomita rozrywka w najczystszej postaci i naprawdę znakomitym wydaniu. Po opisie spodziewałam się lekko napisanego romansu, ale nie myślałam, że dostanę naprawdę dobrą historię. Wiem również, że książka trafia na półkę z ulubionymi książkami, do których chętnie wracam po czasie, mając wolną chwilę.
Część fabuły i zakończenie książki są dość przewidywalne, ale w końcu nie chodzi o sam wynik, a sposób dochodzenia do niego. A tutaj na każdym kroku dzieje się wiele, dostarczając czytelnikowi powodów do salw śmiechu. Jeśli będziecie czytać „Słodkie opętanie” siedząc w towarzystwie bliskich osób lub w miejscu publicznym, liczcie się ze zdziwionymi spojrzeniami, gdy nagle zaczniecie uśmiechać się do książki lub zanosić się śmiechem aż do łez. Należy pamiętać, że historia w oryginale została wydana w 2014 roku, więc weźcie to pod uwagę zanim wysuniecie ewentualne oskarżenia względem fabuły i autorki.
Słodko i gorąco
Dylan jest urzekającą postacią, niezwykle utalentowaną, mądrą, serdeczną, dbającą o innych, świadomą swoich celów młodą kobietą, potrafiącą zadbać o siebie, kiedy trzeba, nawet w sytuacjach zagrożenia. Kiedy może, potrafi się również ostro zabawić z przyjaciółmi. Tej dziewczyny po prostu nie da się nie lubić. Reese natomiast jest w rzeczywistości romantyczną duszą, choć niechętnie się do tego przyznaje. Ten przystojniak, dotychczas zmieniający kobiety jak rękawiczki, pod wpływem naszej uroczej cukierniczki, staje się kochanym, troskliwym facetem, uparcie dążącym do wyznaczonego sobie celu, w tym przypadku zdobycia Dylan. Choć zdarza mu się ujawnić również swoją naturę jaskiniowca. Ich perypetie wielokrotnie dostarczają czytelnikowi znakomitej rozrywki.
J. Daniels oprócz przesympatycznej pary głównych bohaterów stworzyła również znakomite postaci drugoplanowe. Juls, oddana przyjaciółka, będąca konsultantką ślubną i Joey, wspaniały przyjaciel, towarzysz w porannych biegach i niezawodny asystent w cukierni. Pojawia się tam również Brooke, szalona młodsza siostra Juls, sprawiająca ogromną ilość kłopotów, jak i dostarczająca wszystkim rozrywki swoim zachowaniem. Do tego jeszcze kilka postaci pojawiających się w książce sporadycznie, ale dodających historii kolorytu. Te wszystkie osoby w połączeniu sprawiają, że przy tej książce po prostu nie da się nudzić.
Autorka nie traci czasu na rozwlekłe wstępy i nie każe nam długo czekać na rozwinięcie się sytuacji. Wystarczy kilka stron, żeby zrobiło się ciekawie i gorąco. A gorąco jest co kilka stron. Nie brakuje tutaj scen seksu, które niejednokrotnie wywołają rumieniec na twarzy czytelniczek, a może i też czytelników. Powieść wprost kipi seksem, naprzemiennie z zabawnymi sytuacjami.
Na uwagę zasługuje również przyciągająca oko okładka. Słodka, różowa, cukrowa, niczym sprzedawane przez Dylan babeczki. Uwielbiam książki z ładnymi okładkami i tak też jest w tym przypadku. Właściwie to ona przyciągnęła mnie swoim wyglądem, zachęcając do poznania jej wnętrza. Nie żałuję ani chwili poświęconej tej książce
Jeśli szukacie czegoś lekkiego, na wieczór po ciężkim dniu w pracy, historii, która nie wymaga zbyt wielkiego myślenia, a ma za zadanie wyłącznie dostarczać przyjemnej rozrywki, to zdecydowanie jest książka dla Was. To po prostu lekki romans, a nie historia skłaniająca do głębokich przemyśleń.
J. Daniels trafia na moją półkę ulubionych autorów. Niecierpliwie będę wypatrywać kolejnych jej książek. A już niedługo będziecie mogli przeczytać recenzję drugiej i niestety ostatniej książki ze „słodkiej” serii, czyli „Słodkich więzów”.
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Pascal