Justyna Wydra porusza temat, który nie jest łatwy. Ukazuje w swej powieści losy Żydówki i Niemca, którzy pomimo licznych barier i przeszkód – pałali do siebie zwyczajną, ludzką miłością. Wojna to przecież nie miejsce na jakikolwiek przejaw słabości, a mimo to dwojga młodych ludzi odnalazło siłę by przetrwać w najtrudniejszym okresie historii własnych narodów. Czy da się połączyć wojnę i miłość? Zdecydowanie tak. Poznajcie losy Debory i Bruna.
Kwiecień 1943 roku. Debora Singer wyskakuje z wagonu transportującego krakowskich Żydów. Podczas próby ucieczki boleśnie skręca nogę w kostce i nie jest w stanie dalej siebie ratować. Przekonana, że nie ocali życia, poddaje się z rezygnacją i biernie przygotowuje się na śmierć – zrozpaczona otrzymuje jednak pomocną dłoń oprawcy. Nagle młody esesman – Bruno Kremer zbliża się do dziewczyny i jest gotów zakończyć jej udrękę. Debora jest Żydówką i nie ma dla niej ocalenia. Dzieje się jednak inaczej – młody wojskowy rozpoznaje w niej swoją wybawicielkę z przed kilku miesięcy, kiedy to jego pluton został rozbity podczas próby przedarcia się w głąb Warszawy. Młoda Żydówka pełniła wówczas rolę sanitariuszki i pomimo jego narodowości oraz wyznawanej ideologii – udzieliła mu pomocy, gdy poważnie zraniony w walce skomlał o szybką śmierć. Wbrew woli jej towarzyszy, którzy patrzyli na niego z pogardą i obrzydzeniem, Debora zachowała się jak człowiek i wyciągnęła do niego pomocną dłoń. Zabawne prawda? Ofiara i kat, którzy od tamtej pory stali się po prostu zwykłymi ludźmi darzącymi siebie czymś na kształt miłości w obliczu wojennego okrucieństwa. Wydawałoby się, że takie historie nie mają prawa się wydarzyć, że los paskudnie miesza młodym w głowach i kpi z nich w najlepsze. Zbyt wiele ich dzieliło: narodowość, pochodzenie, wyznawane wartości, stosy trupów, ale przede wszystkim wojna, która nie dawała nadziei na normalną przyszłość. Losy Debory Żydówki przypominały jedną z wielu opowieści wojennych kobiet, które w obliczu zagłady postanowiły walczyć w każdy możliwy sposób. Młoda dziewczyna ratowała swą pomocą każdego, kto znalazł się w trudnym położeniu. Działała czynnie w konspiracji, nie bała się przeprowadzać żydowskich dzieci na aryjską, bezpieczną stronę. Debora odzwierciedla obraz kobiety niezłomnej i niezwykle odważnej, która pomimo wyznaczonego losu potrafiła się mu sprzeciwić i zaśmiać głośno w twarz. Bruno Kremer – niedościgniony perfekcjonista, pełniący pieczę nad sprawnym funkcjonowaniem nazistowskich maszyn i sprzętów wojennych, zniewolony przez chorą ideologię, która narzucała mu parszywe i chłodne życie. W świecie pełnym zła wykazywał się jednak miłosierdziem, podczas łapanek wypuszczał niewinnych i przestraszonych ludzi, starał się omijać odpowiedzialność związaną z czyjąś śmiercią. Odcinał się od przykrych i pochmurnych poczynaniach Niemców, esesman jako zwykły człowiek przejawiający uczucia – taki właśnie był Bruno.
Losy dwóch światów połączyła woja, w której każda pomoc mogła ocalić życie. Niejednokrotnie zatem Bruno pomagał Deborze, a ona z dnia na dzień pałała wobec niego trudną, ale prawdziwą miłością. Stopniowo każde z nich poznawało siebie na wylot, pomimo wciąż toczącej się wojny – ich miłość kwitła na zgliszczach budynków, zapachu śmierci i stałego strachu o własny los. Kat i jego ofiara, którzy zamiast siebie nienawidzić, zapałali do siebie olbrzymim uczuciem, które powoli zaczynało przekraczać wszelkie granice bezpieczeństwa. Niemiec i Żydówka, czy taka miłość w ogóle mogła się wydarzyć? Szczęście zakochanych nie trwało zbyt długo, wojna powoli dobiegała końca, a jej klęska była jednoznacznie przypisana nazistom. Bruno otrzymał rozkaz zmiany zamieszkania i jak najszybszego wyjazdu do jednego z obozów koncentracyjnych nad którym miał sprawować pieczę. Pożegnanie dwojga kochanków było burzliwe, każde z nich miało przed oczyma fakt, iż więcej się nie spotkają. Nie obiecywali sobie zatem niczego, co wzbudziłoby chociażby iskierkę nadziei na powrót i szczęśliwe życie. Debora po szybkim wyjeździe ukochanego nadal pracowała i pomagała z jeszcze większym oddaniem wszystkim potrzebującym, którzy ucierpieli w czasie wojny. Praca i poświęcany jej czas, sprawił, że na dobre zapomniała o dawnej miłości, której owoc nosiła w swoim brzuchu. Tak na świat przyszedł jasnowłosy Piotruś, który został przywitany przez matkę z olbrzymią czułością i rozrzewnieniem. Powoli wojna dobiegała końca, a Debora nie miała perspektyw do życia. Nieoczekiwanie jednak pojawił się w jej życiu dawnych przyjaciel sprzed wojny, który zaproponował jej wspólne mieszkanie i ewentualnie życie.
Przeprowadzka do Gliwic i wreszcie spokojnie płynące dni, które wreszcie przypominały normalne życie kobiety. Debora nie wracała pamięcią do gorących chwil spędzonych z Niemcem, starała się raczej żyć tak aby jej syn miał zapewnione jak najlepsze warunki do rozwoju. Upływały lata, gdy wreszcie z zamyślenia wyrwała Deborę informacja o Brunie, który przebywał w jednym z obozów. Czekał na proces, który i tak był dla niego wyrokiem śmierci. Ludzie pragnęli zemsty, byli pełni nienawiści po stracie swoich bliskich i ślepo wydawali na śmierć każdego Niemca. Kobieta bez zastanawiania postanowiła mu pomóc, ale nie tylko ona zjawiła się na sali rozpraw. Duża liczba świadków zeznających na korzyść oskarżonego sprawiła, że został uniewinniony. Wydawałoby się, że miłość na nowo rozkwitnie w ich sercach, że los wreszcie doprowadził do ich spotkania i powinni być mu za to wdzięczni. Stało się jednak inaczej, ich sytuacja była bardzo trudna. Pospiesznie wyjechali do rodzinnych stron Bruna i tam żyli pomimo przebywania w tym samym miejscu – osobno. Miłość owszem była, ale zbyt wiele barier, przeciwności i życiowych niedoświadczeń, przeszkadzało w tym aby na nowo zapłonęła. Debora zatem poświęciła się całkowicie synowi, a Bruno wciągnął się w pracę zamykając się w sobie i starzejąc się coraz bardziej. Historia jak jedna z wielu, czasem przecież w życiu bywa, że rezygnujemy zbyt szybko i nie potrafimy zapomnieć doznanych krzywd wciąż analizując przeszłość. Niemiec i Żydówka pomimo zatrutej przeszłości i niepewności co dalej, postanowili dać miłości jeszcze jedną szansę.
Pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, barwnych postaci, osadzona w realiach II wojny światowej powieść, w której nic nie jest proste, ale wszystko staje się nagle możliwe gdy w grę wchodzi uczucie. “Esesman i Żydówka” to coś więcej niż zwykły romans, ponieważ powieść przedstawia świadectwo człowieczeństwa w obliczu najokrutniejszych czasów wojennych. Warto sięgnąć po lekturę, aby poczuć powagę tamtych czasów, kiedy każdy żył w strachu o własne życie gdzie na każdym kroku czyhała śmierć. Nieprawdopodobna, zakazana, ale prawdziwa miłość dwóch wojennych rozbitków, którzy przekonali się, że wojna potrafi również i łączyć. Miłość – oto jedyna wartość, dzięki której może przetrwać każdy w obliczu największego zagrożenia. Czy takie uczcie mogło wydarzyć się naprawdę? Gorąco zachęcam do przeczytania, odnajdziecie tam również i chwile wzruszeń, smutku ale także niespodziewanych wydarzeń, które czynią tę powieść świadectwem niemożliwego.
Grafika pochodzi z portalu: www.zysk.com