Czy byliście już na filmie „Asteriks i Obeliks: Imperium smoka”? Jeśli nie, a zastanawiacie się, czy wybrać się do kina, to może najpierw chcielibyście zapoznać się z wersją książkową? Niedawno miała premierę barwna opowieść wydawnictwa EGMONT o tym samym tytule, co film.
Do tej pory, kiedy czytałam o przygodach Galów, zawsze były to komiksy. Dlatego zaskoczyło mnie to, że „Imperium smoka” jest tradycyjną książkową wersją. O czym jest ta historia?
„Imperium smoka” – jak Asteriks wyruszył do Chin
Galowie mają swój magiczny napój, więc są niezwyciężeni. Są też znani ze swojego bohaterstwa i zawsze chętni do pomocy słabszym. O ich odwadze i postawie słychać nawet w dalekich krainach. To właśnie dlatego do wioski przybywają mieszkańcy Chin. I to nie byle jacy, bo sama córka cesarzowej! Po tym, jak cesarzowa odmówiła wydania swojej córki Fu Yi za mąż za podstępnego księcia Deng Tsin Qina, została przez niego pojmana. Fu Yi udało się tego uniknąć, ale teraz szuka kogoś, to pomoże jej uwolnić matkę.
To oznacza, że na Asterixa i Obeliksa czeka kolejna pełna niebezpieczeństw przygoda. Do tego Fu Yi jest wyjątkowo piękną dziewczyną i serce Asterixa od razu zabiło szybciej, zresztą nie tylko jego. Pojawia się pytanie, czy podczas lektury spotkamy poczciwych Rzymian? Dla nich także znalazło się miejsce, podobnie jak dla Cezara i Kleopatry.
Moje wrażenia po lekturze
Wspomniałam już, że przyzwyczaiłam się do wersji komiksowej. Jednak w takiej odsłonie przygody Galów też są równie ciekawe i wciągające. Kinowej produkcji jeszcze nie widziałam, więc moje spostrzeżenia są tylko na podstawie fabuły książki. Twierdzę, że jest świetna i nietuzinkowa. Podczas czytania oddalamy się od dobrze znanej Galii, mało tego Rzymianie też podążają w stronę muru chińskiego. Jeśli Rene Goscinny jest jednym z lubianych przez was autorów, to jestem przekonana, że „Imperium smoka” przypadnie wam do gustu równie bardzo, jak mi.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: