„Na własne ryzyko. Ukryte asymetrie w codziennym życiu” – Nassim Nicholas Taleb

„Na własne ryzyko” jest książką zupełnie wyjątkową i nieszablonową. Nieprzeciętna świadomość ekonomiczna, społeczna oraz polityczna autora wzbudza wielki respekt. Wiedza, którą Taleb potrząsa czytelnikiem przedstawiona jest w sposób przyswajalny i obrazowy na tyle, że czytający z łatwością odnajduje w treściach siebie oraz własne środowisko.

 

„Niczego nie ma, jeśli nie ryzykujemy własnej skóry”

Bez narażania siebie – co absolutnie nie jest tożsame z brawurą (a z gotowością do ponoszenia konsekwencji) nie rozwijamy się, nie postępuje również społeczeństwo. Do progresu nie przyczyniają się komitety, głosowania oraz konferencje, a jednostki nieposłuszne, oddające się konkretnym sprawom, ryzykanci. Niepokorni prezentują sobą prawdziwą wartość (w opozycji do przytoczonego dla przykładu głosowania – w przypadku zasady jednomyślności należy brać pod uwagę indywidua, które brakiem zgody wpływają na proponowane rozwiązania i całokształt). Ci, którzy nie podejmują ryzyka – co znamienne – własnego, dodatkowo nie będą dążyli do prostoty, bowiem nie jest ona atrakcyjna, ani pożądana.

Tytułowa asymetria w pewnym uproszczeniu sprowadza się do myśli:

„W strategii, która pociąga za sobą ruinę, korzyści nigdy nie zrekompensują kosztów ryzyka katastrofy, (…) ruina oraz inne zmiany stanu rzeczy to kompletnie różne kategorie”.

 

Lektura bogata jest w ogrom odniesień filozoficzno-ekonomicznych, do rzeczywistości, z którą większość nas obcuje na co dzień. Dla przykładu: czy nie jest prawdą, że ludzie zajmujący prominentne stanowiska częściej proponują nam – jako społeczeństwu lub pracownikom niższego stopnia – zmiany, które z definicji odrzucają brak komplikacji, są same w sobie złożone? Czy nie wynika to bardzo często z faktu, iż dana osoba zyska więcej, zostanie bardziej doceniona przez zwierzchników za działanie w myśl takiego, nie innego przeszkolenia, przygotowania i założenia większego (bo nie mniejszego) stopnia trudności?

Idąc dalej, pozostając w wątku zawodowym: czy zauważyliście, że pracownik, zwłaszcza wykwalifikowany, kilkuletni (a w szczególności wieloletni) ma większą wartość dla bieżącego pracodawcy, aniżeli dla rynku?

W myśl innego modelu zaproponowanego przez autora: musząc wybrać między lekarzem, który zaiste wygląda jak uosobienie lekarza: jest elegancki, taktowny, cechuje go klasa, opanowanie i pociąga za sobą pozytywne skojarzenia oscylujące wokół pojęć takich jak „profesjonalizm, doświadczenie oraz autorytet”, a lekarzem w rozchełstanej koszuli, którego wygląd kojarzy się z rzeźnikiem, aniżeli specjalistą, któremu chciałoby się powierzyć swoje zdrowie, w dodatku zachowuje się bezpardonowo nie wzbudzając zaufania, i burząc standardową wizję medyka, warto zwrócić się ku temu drugiemu właśnie. Dlaczego? Dlatego, że nieszablonowy eskulap – przy założeniu pewnej udanej kariery zawodowej musiał wykazywać się profesjonalizmem i przeciwstawiać się niechęci oraz sporej dozie braku zaufania (wynikającej ze schematyczności postrzegania) zapewne przy każdorazowej styczności z pacjentem. Czy wygląd w zderzeniu z kompetencjami nie powinien być zupełnie pominiętą, nieważną kwestią?

„Kiedy rezultaty kształtują się w bezpośredniej relacji z rzeczywistością bez udziału komentatorów, wizerunek ma mniejsze znaczenie, nawet jeśli koreluje z umiejętnościami. Ale wizerunek ma duże znaczenie tam, gdzie istnieje hierarchia i standaryzowana ocena miejsca pracy. Spójrzmy na prezesów korporacji: nie tylko wyglądają, jak należy, ale wyglądają wręcz tak samo. A co gorsza, kiedy ich posłuchać, nawet brzmią tak samo, łącznie ze słownictwem i metaforami”.

 

Poniekąd pozostając luźno w powyższym wątku, w kwestii autorytetów pada piękna, mądra maksyma:

„Pal stare polana. Pij stare wino. Czytaj stare książki. Zachowaj starych przyjaciół”.

                                                                                                              

Lektura całkowicie odrzuca prawomyślność i wskazuje drogę odejścia od myślenia zgodnego „z prądem”, pożądanego, niekoniecznie poddawanego refleksji i rewizji. Taleb swobodnie lawiruje między filozoficznymi systemami starożytnymi, Kantem a pozostałymi wielkimi nazwiskami, nie obawiając się polemiki zarówno z utrwalonymi sentencjami i prawidłami, jak i bieżącymi doktrynami oraz obecnymi szanowanymi myślicielami. Bez wątpienia będę niniejszą książkę pożyczać bliskim osobom, by mogły zapoznać się z jej założeniami. Czy zdecydujemy się rozważyć alternatywne postrzeganie, a co za tym idzie: postępowanie w istocie ułatwiające życie, zależy wyłącznie od nas. Ku pamięci i przestrodze ubezwłasnomyślenia, przed którym niezwykle inteligentnie ostrzega autor:

„Uważaj na osobę, która udziela ci rady, że to, co robisz, jest »dobre dla ciebie«, podczas gdy jest to również dobre dla niej – za to twoje potencjalne straty już jej bezpośrednio nie dotkną”. 

 

 

*Powyższe cytaty pochodzą z prezentowanej pozycji


Za książkę do recenzji dziękujemy:

wydawnictwo zysk i s-ka

 

 

 

 

Komentarze

komentarze

3 Replies to “„Na własne ryzyko. Ukryte asymetrie w codziennym życiu” – Nassim Nicholas Taleb”

  1. Swietna recenzja! Chętnie po jej przeczytaniu zapoznam się z jej ideałami. Być może pomoże wpłynąć na nieszablonowe myślenie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook IconTwitter IconŚledź nas n Instagramie!Śledź nas n Instagramie!

Korzystając z tej witryny akceptujesz politykę prywatności więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close